Karina Kończewska – ur. 1981 r. Pracuje jako tłumacz języka niemieckiego, a hobbystycznie – jako wizażystka. „Droga do Marynarza. Historia prawdziwa” to jej debiut literacki.

Świat 13-letniej Kariny wali się w gruzy. Żyjąca pełnią życia, wysportowana nastolatka otrzymuje od lekarzy diagnozę, która brzmi jak wyrok – choruje na mięsaka Ewinga, groźny nowotwór kości. Grozi jej amputacja nogi, ale wspierana przez rodzinę, Karina decyduje się walczyć o swoje zdrowie i życie. Dziś, już dorosła kobieta, postanawia opowiedzieć swoją historię.

Nie miałam już szkoły, nie miałam przyjaciół, beztroskiego życia, moja kariera sportowa skończyła się, zanim zaczęła się na dobre. Nie panowałam nad własnym ciałem, nie wiedziałam, czy… ja w ogóle mam jeszcze jakąś przyszłość? Mimo obecności moich rodziców i rodzeństwa czułam się bardzo samotna. Czułam się opuszczona, a co więcej, czułam się ukarana… Ukarana za coś, o czym nie miałam pojęcia (…).

Książka to nie tylko zapis walki z chorobą, bólem i bezradnością. To również opowieść o dojrzewaniu narratorki, budowaniu siebie i własnego życia na nowo, otwieraniu się na innych i mówienia o własnej niedoskonałości. A także o tym, że choć czasem droga do prawdziwej miłości może być zawiła, to warto nią podążać, bo za naszą cierpliwość czeka nas cenna nagroda – pełne akceptacji i miłości oczy ukochanego.

Noga nadal była sucha i bez oznaki jakichkolwiek bakterii. Na dodatek nie bolała za bardzo. Pani chirurg powtarzała jedynie „Pani Karino, proszę pół roku odczekać i można starać się o dziecko”. Te słowa dawały mi pozytywnego kopa do walki o sprawność. Przecież niczego bardziej nie pragnęłam niż dziecka.

Rehabilitacja była czynna. Fizjoterapeuta, pan Grzesio, zabierał mnie przed szpital na górkę i kazał mi na nią wejść, a następnie zejść, i tak na przemian. Co chwilkę popychał mnie przy tym, raz delikatnie, to mocniej. Denerwowało mnie to niezmiernie, aż w końcu krzyknęłam: „Jeszcze raz mnie popchnij, to oberwiesz kulą!”. Zaczął się głośno śmiać, po chwili sama dołączyłam.