Marie-Laure Picot jest autorką książki o sobie samej. Pewnego dnia dowiaduje się, że ma raka, nieuleczalnego. To ostatnie stadium choroby. Ma również czworo dzieci, które wychowuje samotnie. Od tego dnia, kiedy usłyszała wyrok na swoje życie postanawia znaleźć najlepszą rodzinę zastępczą dla swoich dzieci. I wtedy okazuje się, że niestety nie może tego zrobić, gdyż o tym powinien zdecydować sąd. Nie ma również wpływu na to, czy jej dzieci będą razem oraz na to, gdzie będą mieszkały.

Zbulwersowana tą absurdalną sytuacją Marie-Laure powiadamia media, otrzymuje niesamowite wsparcie od obcych sobie ludzi. Zdecydowała się opisać swoją sytuację po to, by inni, postawienie w podobnej sytuacji wiedzieli, że nic nie jest przesądzone, że zawsze jest jakieś wyjście z sytuacji.

Marie-Laure w książce opisuje swoje życie od momentu, gdy była niemowlęciem i zostawiła ją matka. Marie-Laure wraz z rodzeństwem była wychowywana przez ojca i babcię. Nie miała łatwego dzieciństwa, była bita przez opiekunów, gwałcona przez ojca. Wskutek tych wszystkich ciężkich przeżyć zaczęła mieć kłopoty w szkole.

Po kilku latach udało się jej dowiedzieć gdzie mieszka ich matka, pojechały ją odwiedzić wraz z siostrą. Przeżyły wielkie rozczarowanie, matka miała nowego partnera i czwórkę synów, do tego przyłapały ją na kłamstwie. Marie-Laure odtąd utrzymywała dość luźny kontakt z matką, ale zaprzyjaźniła się ze swoimi przyrodnimi braćmi.

Usamodzielniła się w wieku osiemnastu lat, niedługo po tym zaszła w ciążę i przeżyła kolejną tragedię – dziecko zmarło jeszcze w łonie.

Po pewnym czasie Marie-Laure poznaje Gillesa, rodzą się Julie i Thibault, a niedługo po tym Matthieu. Julie była chorowitym dzieckiem, Gilles kompletnie nie zajmował się dziećmi, zaczął pić. Marie-Laure zaszła w czwartą ciążę, wiedząc już, że nie ma przyszłości z tym człowiekiem. Namawiał ją na usunięcie, jednak nie zgodziła się. Tak przyszła na świat Margot. Gilles nadal nie pomagał w domu, Marie-Laure zagroziła mu, ze odejdzie.

Roku 2008 nagle zaczęła się źle czuć, po zrobieniu badań okazało się, że to nowotwór złośliwy. Leczenie nie przynosiło efektów, Marie musiała organizować opiekę dla dzieci na czas swojego pobytu w szpitalu, okazało się, że są przerzuty.

Wtedy też zaczęła przygotowywać dzieci na swoje odejście, próbowała wyjaśnić im najlepiej jak potrafiła, że niedługo odejdzie, ale postara się im znaleźć najlepszy dom i najlepszą rodzinę. I udało jej się znaleźć taką rodzinę, dzieci zaczęły przyzwyczajać się i nastawiać psychicznie i wtedy okazało się, że rodzina może przyjąć tylko troje dzieci wg pozwolenia sądu. Rodzina zastępcza złożyła pismo o stosowne pozwolenie, a Marie-Laure poinformowała o całym zajściu prasę.

Od tego momentu życie zaczęło się toczyć jeszcze szybciej, wywiady z prasą, filmowanie życia, a przy tym wszystkim sąd wyraził w końcu zgodę na wybraną rodzinę zastępczą.

Marie-Laure rozpoczęła przygotowania do własnego pogrzebu….

Książka jest niezwykle przejmująca. Tym bardziej dramatyczna, gdyż pisana przez życie. To nie fikcja, którą można dowolnie nagiąć. Taki straszny scenariusz napisało życie. Marie-Laure zdawała sobie sprawę, że ma niewiele czasu, że musi przygotować dzieci na swoje odejście. Potrafiła zadbać o ich przyszłość, zakładając im fundusze, zapewniła im najlepszą opiekę i przyzwyczajała ich do nowej rodziny stopniowo. To dla matki coś potwornego, kiedy wie, że umrze i że już nigdy więcej nie przytuli swojego dziecka, nie otrze mu łez, nie uściska z radości ciesząc się z jego sukcesu.

Bardzo poruszająca historia, na pewno na długo pozostanie w mojej pamięci i w moim sercu. Marie-Laure – bohaterka.