Marina Anderson to pseudonim brytyjskiej autorki Margaret Bingley, której powieści zostały opublikowane na całym świecie. Margaret używa tego pseudonimu do serii powieści erotycznych. Publikuje również powieści erotyczne dla kobiet pod pseudonimem Fredrica Alleyn.

Długo zastanawiałam się, czy sięgnąć do recenzowania książki tego rodzaju. Po fali euforii, która objęła wampiry i wilkołaki, świat zwariował na punkcie pewnej erotycznej trylogii. Idąc za ciosem na rynku ukazało się mnóstwo powieści pisanych w podobnym tonie, cieszących się jednakową niemalże popularnością. Pomyślałam, że skoro tyle kobiet czyta takie książki, coś w nich musi być.

Na początku należy się zastanowić, dlaczego kobiety czytają powieści erotyczne. Na co dzień są spełnionymi matkami, mają zadowalającą pracę, dobrego męża. A jednak jest coś, co skłania kobiety do czytania romansów czy też powieści erotycznych. Czego szukają w życiu? Otóż dowiedziono, że czytanie powieści erotycznych wzmacnia pożycie seksualne kobiet, co za tym idzie – zwiększa ich satysfakcję i rozwija wyobraźnię erotyczną. To nie jest tak, że każda kobieta pragnie zniewolenia w małżeńskiej alkowie, ale każda kobieta pragnie miłości na całe życie i szaleńczego pożądania.

Główna bohaterka powieści, Helen, ma 23 lata, dobrą pracę i narzeczonego. Jej życie jest nudne, i właśnie dojrzała to tego, że to najwyższa pora, by je zmienić.

Rzuca pracę i narzeczonego i odpowiada na ciekawe ogłoszenie o pracę. Ma zostać asystentką pewnej gwiazdy filmowej. Decyduje się podjąć tą pracę i przeprowadza się do posiadłości, w której mieszka gwiazda z mężem, producentem filmowym, i jej przyrodnim bratem. Początkowo praca wygląda normalnie, jednak po pewnym czasie Helen zauważa, że mąż aktorki ewidentnie ją podrywa. Niewiele myśląc – wdaje się z nim w romans. Co ciekawe, okazuje się, że rodzeństwo skrywa swoją własną tajemnicę, a mąż ma co do ich czwórki plan. Chce zrobić film o kazirodczej miłości oraz o nowej kobiecie, w której zakocha się brat. Nie wziął tylko pod uwagę, że tym zakochanym może być ktoś inny….

Książka obfitująca w liczne sceny erotyczne, nierzadko wywołujące ogromny rumieniec na twarzy:). W obecnej dobie autorzy książek wyszli z założenia, że to nie czasy ukrytego czytania przy latarce Markiza de Sade i starają się ukazać wszelkie możliwe formy współżycia seksualnego. Sceny przedstawione w powieści są śmiałe, ale jednocześnie zmysłowe i spełniające swoją rolę – pobudzają wyobraźnię. Czyta się lekko, nie jest wielowątkowa, dobra na odstresowanie się.