Istnieje wiele powodów przedwczesnych porodów. Najogólniej przyczyny wcześniactwa można podzielić na te, które są zależne oraz te, które są niezależne od stylu życia ciężarnej.

Główne czynniki, na które mamy wpływ, a które przyczyniają się do przedwczesnych porodów to:

  • uciążliwość pracy,
  • stres,
  • nadmierny wysiłek fizyczny,
  • wiek poniżej 17 lub powyżej 35 roku życia,
  • nadużywanie używek,
  • znaczna nadwaga ciężarnej,
  • nieodpowiednie odżywianie czy nawet nienależyta higiena osobista.

Grupa czynników, na które nie mamy wpływu to:

  • zakażenia,
  • wady budowy narządów rodnych,
  • choroby przebyte przez ciężarną i inne.

wczesniak logoDr Ryszard Rutkowski, ginekolog-położnik z 25-letnim doświadczeniem, tak opisuje przyczyny wcześniactwa: od dłuższego czasu jednym z głównych działań lekarzy jest zmniejszenie odsetka (10 – 15%) porodów przedwczesnych, a co się z tym wiąże zmniejszenie śmiertelności okołoporodowej oraz zwiększenie przeżywalności dzieci urodzonych przed czasem. Pamiętajmy, że 75% zgonów noworodków w ogólnej śmiertelności okołoporodowej to noworodki urodzone przedwcześnie. Udowodniono, że wcześniactwo jest nieodłącznie związane ze zwiększoną śmiertelnością i zachorowalnością okołoporodową. Płody z porodów przedwczesnych z powodu swojej niedojrzałości są bardziej narażone na urazy i niedotlenienie przy porodzie. Najczęściej występujące przyczyny porodów przedwczesnych to:

  1. Czynniki socjalne:
    • niski status społeczno-ekonomiczny,
    • młody wiek matki (niedojrzały układ emocjonalny, hormonalny, prawie zawsze ciąża nieplanowana),
    • niska masa ciała matki (niedożywienie),
    • palenie papierosów,
    • ciąże niechciane, nieplanowane, z przypadkowymi partnerami (coraz częściej sygnalizowana przyczyna porodów przedwczesnych).
  2. Przedwczesne skurcze porodowe:
    • przeciążenie fizyczne i psychiczne,
    • choroby infekcyjne matki przebiegające z wysoką gorączką,
    • zakażenia wewnątrzmaciczne (po infekcji wstępującej z pochwy lub innego źródła zakażenia),
    • wady rozwojowe narządów płciowych oraz mięśniaki macicy,
    • ciąża mnoga, wielowadzie, wady płodu.
  3. Choroby matki:
    • Choroby serca, zaburzenia krążenia, cukrzyca, choroby tarczycy, zaburzenia hormonalne, gruźlica, toksoplazmoza, choroby weneryczne, zapalenia nerek.
  4. Niewydolność szyjki macicy:
    • liczne naturalne i sztuczne poronienia oraz inne przyczyny uszkodzenia szyjki macicy,
    • wady szyjki macicy.
  5. Przedwczesne odejście wód płodowych:
    • Spowodowane czynnością skurczową macicy z powodu stresu, urazu, infekcji i uszkodzenia pęcherza płodowego.
  6. Krwawienia w ciąży (łożysko przodujące)
  7. Wady i niewydolność łożyska
  8. Czynnik męski

Noworodek nazywany jest wcześniakiem, gdy przychodzi na świat przed ukończeniem 37. tygodnia ciąży. Specyficzną formą skrajnego wcześniactwa stanowi grupa dzieci urodzonych przed 32. tygodniem ciąży.

W literaturze poświęconej problematyce ciąży odnajdujemy informacje, iż dziecko jest w stanie samo przeżyć poza organizmem matki po ukończeniu 22. tygodnia ciąży (niektóre źródła podają 20. tydzień ciąży za datę, od której mówi się o przedwczesnym porodzie, a nie poronieniu). Postęp medycyny pozwala na przeżycie już dzieciom urodzonym po 24. tygodniu ciąży. Po 28. tygodniu ciąży gwałtownie wzrasta szansa przeżycia wcześniaka.

dlaczego rodza sie wczesniaki 2

Historia Barbary Liszewskiej – Misiewicz, mamy rocznej Lenki

Nikt się nie spodziewał takiego rozwiązania. To był początek szóstego miesiąca ciąży, zaczęłam coraz mniej odczuwać ruchy dziecka. Zgłosiłam się do lekarza prowadzącego, położył mnie w szpitalu powiedział, że są zaburzone przepływy i małowodzie, to był szok. Dwa tygodnie wcześniej byłam na wizycie. Miałam robione usg i było wszystko porządku. W Chełmie leżałam 3 dni, niestety stan dziecka się nie poprawiał. Powiedzieli mi , że dziecko nie rozwija się w brzuchu i muszą przetransportować mnie do Lublina, bo w razie konieczności cięcia cesarskiego nie uratują dziecka. Nie brałam takiego rozwiązania pod uwagę, jechałam tam z przekonaniem że wszystko będzie dobrze,że będę tam leżała do końca ciąży i moja córcia urodzi się w terminie.

Pierwszego dnia okazał się, że nie ma przesłanek do cięcia cesarskiego, że jest w miarę dobrze. Niestety w niedzielę rano zrobili mi dokładne badania, lekarz nic nie powiedział tylko że musi się skonsultować. Gdy przyszedł, oznajmił że zaraz będzie cesarka. Tego uczucia nie można sobie wyobrazić, trzeba to przeżyć. Szok, strach, ból, otępienie. Nie mogłam wydusić z siebie słowa, tylko zalałam się łzami. Na szczęście mąż z moją mama i teściową byli w drodze do szpitala. Gdy zadzwoniłam przejechał Lublin w 3 min i zdążył jedynie pocałować mnie przed wjechaniem na salę, nie zamieniliśmy nawet słowa. Gdy mnie operowano, za drzwiami mąż był w takim szoku że jego chcieli zabrać na SOR , mdlał nie mógł nic powiedzieć miał napięte wszystkie mięśnie, zaciśnięte pięści. Gdy było już po wszystkim ledwo wyjąkał do lekarza czy wszystko w porządku, odpowiedział, że dziecko oddycha i jeżeli są państwo wierzący to pozostaje się modlić.

Gdy się przebudziłam, przewieźli mnie do normalnej sali gdzie leżały matki z noworodkami. Leżałam przykuta do łóżka, przerażona patrzyłam na szczęśliwe matki. Cały czas zastanawiałam się dlaczego, przecież Ona powinna być jeszcze w brzuchu, dlaczego Bóg na to pozwolił. Nazajutrz mogłam pójść do Córki, nazwaliśmy ją Lenka. Gdy weszłam do sali przytłoczyły mnie liczne urządzenia, maszyny. Gdy ją zobaczyłam, to był szok, była taka maleńka zmieściłaby się na dłoni, miała zrobione wkłucia, była podłączona do licznych czujników monitorujących czynności życiowe. Ważyła zaledwie 700g. Przez cienką skórkę prześwitywały żyłki, widoczne były wszystkie żebra. Widać było, że oddychanie sprawia jej ogromny wysiłek, że walczy o życie. Oddychała za pomocą N-cpap, na szczęście nie trzeba było respiratora. Od początku była bardzo silna i miała ogromną wolę życia. Bardzo ciężko jest znieść taki widok. Moja maleńka córeczka od urodzenia musi tak cierpieć, dlaczego tak się stało? Dziennie była kłuta niezliczona ilość razy, podawanie leków, mierzenie poziomu glikemii, gazometria, i inne kroplówki. Gdyby nie wsparcie męża i rodziny nie wiem jak bym to zniosła, przepłakane noce, myśli czy będzie wszystko dobrze, czy nie będzie miała żadnych wad wcześniaczych, to jest po prostu nie do opisania.

Lekarze byli obojętni, powtarzali tylko stan bez zmian, stabilny, trzeba czasu. Pierwsze dni, tygodnie są najgorsze, byłam załamana, żyłam nadzieją że Lenka będzie całkowicie zdrowa, było mnóstwo zagrożeń. Zaczęłam ściągać dla niej mleko, tylko to mogłam dla niej zrobić. Ściągać swój pokarm, modlić się i być jak najwięcej z nią. Po tygodniu wypuścili mnie ze szpitala, zaczęłam codziennie do niej jeździć, droga w jedną stronę zajmowała 1,5 godziny. Byłam wykończona dojazdami do szpitala i ściąganiem mleka co 3 godziny przez całą dobę, ale musiałam przy niej być, nie mogłabym opuścić nawet jednego dnia, chciałam jak najwięcej czasu spędzać z nią. Po dwóch tygodniach po raz pierwszy się kangurowałyśmy. Cudowne uczucie w końcu mogłyśmy się poprzytulać na początku tylko chwilę, ale kiedy stan się poprawiał mogło to trwać dłużej. Mogła bym tak siedzieć z nią na przez cały dzień. Ale długa droga była jeszcze przed nami Lenka, miała anemię trzeba było przetaczać krew, miała podawane sterydy na rozwój płucek, dopiero po miesiącu zaczęła oddychać samodzielnie, zagrożony był wzrok, mózg. Lenka miała wylew I stopnia na szczęście nie pozostawił zmian.

Po miesiącu moje maleństwo ważyło kilogram. Po dwóch miesiącach kiedy waga przekroczyła 1,5 kg nadeszła długo oczekiwana chwila Lenusię przełożyli z inkubatora do łóżeczka, od tej pory byłyśmy bliżej mogłam się nią zajmować cały dzień karmić, przewijać tulić. Ale strach o nią nadal nam towarzyszył, czy takie wcześniactwo nie odciśnie się na jej dalszym rozwoju czy będzie w pełni zdrowa?Nie mogliśmy się doczekać powrotu Lenki do domu a jednocześnie towarzyszył nam strach czy sobie poradzimy. W końcu po 3 miesiącach spędzonych w szpitalu mogliśmy ją zabrać do domu. Pamiętam do dziś każdy moment z tego szczęśliwego dnia, śmiałam się i płakałam jednocześnie byłam taka podekscytowana. Przy wypisie dostaliśmy mnóstwo skierowań do poradni, zdarzało się że po wyjściu ze szpitala jeździliśmy nawet 5 dni w tygodniu po specjalistach, musowo było sprawdzać czy się prawidłowo rozwija i nie ma żadnych wad. Te wyjazdy również były męczące zarówno dla nas jak i dla Lenki szczególnie z naszą służbą zdrowia. Po trzech dniach od wypisu u okulisty okazało się, że Lenka musi mieć zabieg, laseroterapię. Krótki zabieg ratujący wzrok, przeszedł bez komplikacji. Dziś Lenka skończyła roczek, jest zdrowym radosnym dzieckiem, lecz te chwile spędzone w szpitalu pozostają w pamięci i trudno je wymazać, dziś wspominając te chwile mam łzy w oczach. Od niedawna jeździmy na rehabilitację. Obecnie odwiedzamy specjalistów raz w miesiącu. W szpitalu poznałam inne mamy wcześniaków, wspierałyśmy się nawzajem i mamy kontakt do dziś.