Gdy w grudniu 2013 roku grupa forecasterska K-Hole podała, że na ulicach pojawią się ludzie przeciętni do granic możliwości, większość stylistów z politowaniem pukała się w czoło. Jednak to, jak silnie w ciągu 12 miesięcy rozwinął się normcore i jak wielu celebrytów podchwyciło pomysł ubierania się jak najzwyczajniej, przerosło oczekiwania wszystkich…

Normcore – ekstremalnie zwyczajny

Nazwa trendu, nawiązująca do zbitki słów normal i hardcore, idealnie opisuje trend, za którym podążyły rzesze normalsów. Stylistyka ubioru nawiązuje do przeciętności i zwyczajności z lekką nutą lat 90-tych, wspominanych z rozrzewieniem i lekką satyrą.

Stąd w normcore’owej garderobie proste t-shirty, najlepiej białe/czarne – rzecz jasna bez nadruku. Do tego proste spodnie z wysokim stanem, do wyboru jeansy lub jak najprostsze spodnie w odcieniu khaki. Na to bluza z kapturem, rozpinany polar lub golf i sportowe buty, rzecz jasna białe/szare/czarne. Gotowe! Wygląda jakby znajomo?

Uzupełnij normcore’ową garderobę

231.99
Nike Air Force 1 Mid GS 314195-004 czarny

Gdy niemodni stali się modni

Chcąc niechcąc ambasadorami normcore’owej fali stali się Ci, którym na modzie najmniej zależało – Steve Jobs i Mark Zuckerberg, geniusze branży IT, od dawna ubierali się tak prosto i wygodnie, jak tylko się dało, mając w poważaniu trendy, pokazy mody i porady projektantów. Dla nich nic się nie zmieniło, ale dla nas – obserwujących modę i stylizacje – świat wywrócił się do góry nogami…

Przeciętnie nie znaczy z przypadku

Problem z normcorem jest taki, że ciężko tu o przypadek. Trzeba się nieźle natrudzić, by wyszukać w sklepach rzeczy całkowicie przeciętne i banalnie nudne (by nie rzec staroświecko niemodne). Co najdziwniejsze Ci, którzy do tej pory po prostu ubierali się w tym stylu, wcale nie zmienili swojej świadomości modowej. Nie jest tak, że ktoś poklepał ich po plecach i powiedział – „od dziś to co nosisz jest modne, więc i Ty jesteś modny”. Po czym więc poznać prawdziwego normcore’a?

Rasowy normcore z pieczołowitością i uporem maniaka dobiera to, co jest najbardziej przeciętne. Wyszukuje nijakie spodnie w najdroższej galerii, czyta (rzecz jasna ukradkiem, by nie dać po sobie poznać, że to go interesuje) rankingi najbardziej normcore’owych rzeczy, i poświęca wszystko, by upodobnić się do tysięcy innych ludzi. Jednak czy w ten sposób normcore’owy wąż nie zjada własnego ogona? Czas pokaże…