Uda mi się, czy nie? Dam radę, czy nie? Gdzie jest moje miejsce? Brak wiary we własne możliwości dotyka zdecydowaną większość kobiet, pomimo że są lepiej wykształcone niż mężczyźni i coraz bardziej aktywne na rynku pracy. Jak to się dzieje?

Różne badania potwierdzają, że tylko kilka procent kobiet akceptuje siebie. Wiąże się z tym brak wiary we własne siły i poczucie, że nie są dość dobre. To prawdziwa plaga, bo sukces naprawdę rzadko jest kwestią przypadku. Szczęście sprzyja tym, którzy na nie pracują, więc sukces zaczyna się od wiary w siebie, która napędza do działania – mówi Beata Kapcewicz, przedsiębiorca, lider, ekspert ds. marki osobistej, współzałożycielka grupy kapitałowej Momentum Way.

Dwóch amerykańskich psychologów Davic Dunning z Cornell University i Joyce Ehrlinger z Washington State University przeprowadziło bardzo ciekawy eksperyment dotyczący zależności między płcią a pewnością siebie. Badacze prosili studentów i studentki o rozwiązanie testu i ocenę poziomu własnej wiedzy. Kobiety i mężczyźni uzyskali podobny wynik z testu (odpowiednio 7,5 pkt oraz 7,9 pkt), a mimo tego studentki oceniły swoją wiedzę na 5,8 a studenci na 7,9 (w skali od 1 do 10). Po podaniu wyników testu zaproponowano wszystkim udział w konkursie naukowym i okazało się, że zgłosiło się do niego 71 proc. studentów, a tylko 49 proc. studentek.

Kobiety bardziej niż mężczyźni kierują się dobrem wspólnym i starają się tak działać, by korzystało z tego także ich otoczenie, współpracownicy, organizacja. W konsekwencji większą wagę przywiązują do tego, by podnosić swoje kompetencje i oferować coś naprawdę wartościowego. Jednak ma to ten minus, że zbyt często nie doceniają kompetencji, które już mają, a swoje przygotowanie do wykonania określonego zadania oceniają zbyt surowo, co prowadzi je do rezygnacji z działań, które mężczyźni podejmują bez mrugnięcia okiem. Beata Kapcewicz często powtarza: zaczynaj z tym, co masz w tej chwili i wykorzystaj to najlepiej, jak potrafisz, ale z jej doświadczenia wynika, że kobiety zdecydowanie rzadziej niż mężczyźni są na to gotowe.

Czy jestem dość dobra? To pytanie kobiety zadają sobie nieustannie i nieustannie szukają potwierdzenia w danych, dyplomach, certyfikatach. A tymczasem żaden dokument nie zastąpi wewnętrznego przekonania o własnej wartości. Poczucie własnej wartości to nie jest wcale przekonanie o nieomylności, a raczej zaufanie do siebie. Wiara w to, że poradzę sobie z sukcesem i porażką. To ułatwia podejmowanie ryzyka i eksperymentowanie, a bez tego nie ma mowy o sukcesie.

W głowie każdej kobiety wewnętrzny krytyk walczy z wewnętrznym mędrcem, ale niestety ten pierwszy zbyt często zwycięża. Gdy poddamy się myślom „nie uda mi się“, „nie poradzę sobie“, „nie nadaję się do tego“, „nigdy tego nie robiłam, nie umiem“, to daleko nie zajdziemy. Nasze myśli kształtują emocje, a te wpływają na działania, które podejmujemy lub nie – mówi Beata Kapcewicz, autorka książki „52 nawyki szczęściarzy“.

Podkreśla, że nad myślami można zapanować, choć nie jest to łatwe, bo często posługujemy się schematami myślowymi wyniesionymi z domu i przekonaniami zaszczepionymi w dzieciństwie. Pierwszy krok to uświadomienie sobie wszystkich negatywnych i niewspierających myśli, jakie pojawiają się w głowie, na temat sukcesu, roli kobiety, kompetencji kobiet, pieniędzy. Wtedy możemy powiedzieć im: Stop. Drugi krok (a właściwie cały etap) to zastąpienie przekonań, które nas nie wspierają, przekonaniami wspierającymi.

Kobiety chętnie obserwują innych, starają się wyciągać wnioski z ich doświadczeń i dopasowywać je do własnego życia. Czerpią inspirację od osób, które dzielą się historią swojego sukcesu. Grupę, wspólnotę, które są ważne dla kobiet, można wykorzystać także jako źródło wsparcia i motywacji – wskazuje Beata Kapcewicz.