Marta Makowska – utalentowana i utytułowana zawodniczka w szermierce na wózku w Polsce i jedna z najbardziej cenionych zawodniczek na świecie. Zdobywczyni 4 złotych medali na Paraolimpiadzie w Sydney w 2000 roku, 2 brązowe medale na Paraolimpiadzie w Atenach w 2004roku, 2012 rok brązowy medal na Paraolimpiadzie w Atenach. Tryumfatorka klasyfikacji generalnej Pucharu Świata w latach 2000- 2004 w szpadzie i florecie oraz w roku 2012 w szpadzie. Prywatnie spełniona żona i mama. Kobieta pełna energii z pomysłem na siebie i swoje życie.

Kiedy i w jakich okolicznościach zaczęła się Pani przygoda ze sportem?

Kiedy miałam naście lat szukałam pomysłu na siebie, nie wiedziałam, co mogłabym w życiu robić będąc osobą poruszającą się na wózku inwalidzkim. Dobijały mnie myśli, że na pewno nic ciekawego mnie w życiu nie spotka. Wtedy moi rodzice wyczytali w prasie, że są organizowane zajęcia sportowe dla osób niepełnosprawnych w Integracyjnym Klubie Sportowym na AWF-ie. Zawieźli mnie tam i przeżyłam szok. Cała sala osób na wózkach, w większości starszych ode mnie, pracujących, posiadających rodziny i dzieci, jeżdżących samochodami, uprawiających z pasją sport i z ogromnym poczuciem humoru. To zupełnie zmieniło moje nastawienie – dotąd czułam się wręcz ubezwłasnowolniona przez swoją niepełnosprawność, a ci ludzie pokazali mi nowe możliwości. Pokazali, że jeśli się bardzo chce można. Urzekła mnie ta atmosfera i tak zostałam na 18 lat.

Wybrała Pani szermierkę, elitarny sport dla większości z nas. Ile trzeba włożyć pracy i wysiłku, żeby zaistnieć w tej dyscyplinie sportowej?

Szermierka to bardzo trudny sport i przez to mało medialny – choć bardzo elegancki ze względu na białe stroje i korzenie historyczne. W szermierce liczy się technika, szybkość, doświadczenie zawodnicze, konsekwencja i obowiązkowość w pracy. Bardzo dużą rolę odgrywa też czynnik emocjonalny. Trzeba mieć stalowe nerwy. Nie dać się ponosić emocjom zarówno dobrym i złym. Opanowanie i spokój, ale też wola walki to bardzo ważne cechy charakteru szermierza.

Większość umiejętności jest do wytrenowania. Nie można założyć już na wstępie, że będzie się dobrym lub złym zawodnikiem. Trzeba przyjść i spróbować. Przyjść i spróbować może każdy. Wtedy po kilku treningach samemu się wie, czy się ten sport nam podoba, czy nie.

Praca, rodzina, treningi jak Pani na to wszystko znajduje czas?

Ciężko jest wieczorem, gdy jest to właściwie jedyna możliwość odpoczynku dla mnie, wybrać się z domu i jechać na trening. A jeśli ma on zaowocować medalami, to trzeba ciężko na nim popracować. Oczywiście tych treningów jest mniej niż kiedyś. Muszę się liczyć z tym, że nie zawsze uda mi się odpocząć, zebrać siły na kolejny dzień. Jestem osobą niepełnosprawną i to wiąże się z różnymi dolegliwościami. Muszę pracując i trenując czuwać nad własnym zdrowiem, aby jak najdłużej pozostać jak najbardziej samodzielna. Do tego dochodzą obowiązki zawodowe i domowe na które też muszę znaleźć siły.

Jak Pani myśli, czy sportowcy niepełnosprawni w Polsce nie są traktowani gorzej pomimo tego, że zdobywają dla naszego kraju dużo medali?

W Polsce niestety z zawodowego sportu osób niepełnosprawnych do tej pory nie można było się utrzymać. Dostawaliśmy stypendia i nagrody ale tylko za medale Mistrzostw Europy, Świata lub Paraolimpijskie i to też przy spełnionych kilku warunkach. Do tej pory były to dziesiąte części tego co otrzymują sportowcy Kadry Narodowej sprawnych. Czasem zdarzało się tak, że mimo medalu nie otrzymywaliśmy nic. Nie były to stałe i pewne pieniądze. A żyć trzeba i utrzymać rodzinę. Dlatego też większość zawodników Kadry Narodowej pracuje. Żeby mieć wyniki na światowym poziomie trzeba systematycznie trenować nawet 6 razy w tygodniu. Zawodnicy, którzy mają już rodziny nie są w stanie pracować i trenować codziennie i jeszcze zajmować się obowiązkami domowymi. Świat już dawno nas wyprzedził w sposobie myślenia o sporcie niepełnosprawnych i nie trzeba daleko szukać, wystarczy zerknąć na takie kraje jak Ukraina czy Rosja, gdzie sportowcy na takim poziomie jak ja mają zapewnione warunki do trenowania i zdobywania medali, nie muszą martwić się o życie codzienne. Zawodnicy są tylko zawodnikami. Nie pracują na swoje utrzymanie. Trenowanie jest ich pracą. Po treningu mają zapewnioną odnowę i rehabilitację.

Sprzęt, treningi, wyjazdy na zgrupowania i zawody zapewnia mi po części mój Klub oraz Polski Związek Sportu Osób Niepełnosprawnych ponieważ jestem zawodniczką Kadry Narodowej. Ja pokrywam koszty dojazdów na treningi, odżywek. Po Paraolimpiadzie w Londynie wszyscy politycy witając nas obiecywali zmiany. Zrównanie wysokości nagród i stypendiów z zawodnikami Kadry Narodowej sprawnych. Część Rozporządzeń została już podpisana. Czas pokaże, jak to wszystko będzie działać. Myślę, że jeśli rzeczywiście wszystkie obietnice zostaną wcielone w życie będzie się lepiej żyło i trenowało naszym młodszym następcom.

Patrząc na Pani sukcesy wydaje się, że jest Pani osobą silną psychicznie. Czy bywały chwile zwątpienia we własne siły i możliwości?

Chyba ma Pani rację mówiąc o sile psychicznej. Myślę, że tego nauczył mnie sport. Oczywiście, chwile słabości dopadają każdego – nierzadko także i mnie. Jednak pomimo przeciwności wydaje się, że sukces sportowy mnie nie opuszcza.

Co jest najtrudniejsze do zaakceptowania w Pani otoczeniu?

Wiele jest rzeczy trudnych do zaakceptowania, ale chyba nie o to chodzi w życiu by się na nich koncentrować. Wydaje mi się, że z perspektywy czasu mogę śmiało powiedzieć że nie ma rzeczy niemożliwych. Każda trudność jest do pokonania, choć na starcie wydają się nie do przejścia. Trzeba odnaleźć w sobie siłę, motywację, często wymaga to wielkich nakładów pracy i nie raz się po drodze zatrzymamy, ale w końcu osiągniemy cel. Życie jest ciągłą walką o siebie, którą trzeba podejmować i choć to czasem bardzo trudne nie można się poddawać.

Jakie są Pani plany na przyszłość? Czy możemy się spodziewać naszej bohaterki na następnych Igrzyskach Olimpijskich?

Na razie nie wybiegam w przyszłość aż tak daleko. Trzy lata to bardzo dużo. Jestem jedną ze starszych zawodniczek. Światowa kadra bardzo się ostatnio odmłodziła. Ja jestem w ścisłej czołówce światowej od 18 lat. To bardzo długo i czas powiali już myśleć o końcu kariery sportowej. Właściwie w sporcie osiągnęłam już wszystko co można było osiągnąć. Z drugiej strony bardzo trudno jest podjąć decyzję o zostawieniu czegoś, co było pasją przez połowę życia. Na razie jeszcze myślę o starcie w Mistrzostwach Świata, które odbędą się w sierpniu w Budapeszcie i staram się do nich jak najlepiej przygotować.

Cóż można życzyć osobie, która osiągnęła w swoim życiu tak wiele sukcesów nie tylko na drodze zawodowej, ale i prywatnej?

Myślę, że życzyłabym sobie aby po zakończeniu kariery sportowej znaleźć zajęcie, które zapełni pustkę po uprawianiu sportu zawodowego. Na pewno nie będę chciała przestać trenować zupełnie. Będę trenować sport rekreacyjnie, może spróbować trochę innych dyscyplin w formie rekreacyjnej i chciałabym zarażać młode pokolenie pasją do sportu, bo warto.

Rozmawiały: Gosia i Marzena