Zjawisko migracji w naszym kraju jest obecne od bardzo wielu lat. Z pewnością nie musisz nawet daleko szukać. Wystarczy choć przez chwilę zastanowić się, czy znasz kogoś, kto wyjechał z kraju w celach zarobkowych. Możliwe, że dotyczy to nawet osób z twojej rodziny.

Poprzez taki, a nie inny rozwój gospodarki, narastające bezrobocie oraz wiele innych przyczyn, ludzie, bardzo często nie widząc innego rozwiązania, decydują się na rozłąkę ze swoją najbliższą rodziną i wyjeżdżają za granicę.

Polska pełna jest tzw. eurosierot, które wychowywane są tylko przez jednego z rodziców. W tym czasie drugi rodzic pracuje za granicą i wraca do domu sporadycznie, np. na okres świąt. Zdarza się jednak również tak, że dziecko wychowuje babcia, ciocia lub inny członek rodziny, gdyż obojga jego rodziców nie ma w kraju.

W takich przypadkach trudno mówić o jakiejkolwiek więzi dziecka z rodzicami. Kontakt rodziny jest wówczas okazjonalny, często odbywa się wyłącznie za pośrednictwem internetu, czy też telefonu komórkowego – a małe dziecko może nawet nie zrozumieć, że po drugiej stronie komputera siedzi ktoś, kto powinien być dla dziecka ważny.

Kiedy dochodzi już do bezpośrednich spotkań, zaczyna brakować tej otwartości, którą posiada rodzina mieszkająca ze sobą na co dzień. Dziecko takie może czuć się odrzucone, izoluje się od rówieśników, ma problemy emocjonalne oraz trudności w szkole. Matka, czy ojciec nie są dla niego powiernikami sekretów, a zaufanie dziecka do rodziców staje się bardzo ograniczone.

Innym zjawiskiem, które ma ścisły związek z emigracją zarobkową są tzw. eurowdowcy i eurowdowy. Pojawiają się wówczas, gdy jedno z małżonków wyjeżdża za granicę, a drugie pozostaje w kraju. W tym przypadku również ciężko jest mówić o jakichkolwiek głębszych więziach pomiędzy małżonkami. Tych dwoje ludzi tak naprawdę żyje osobno, nie dzielą razem życia, nie przechodzą wspólnie przez problemy dnia codziennego. Można powiedzieć, że małżeństwo w tym momencie nie istnieje. Dotyczy ono wyłącznie świadomości tych ludzi, natomiast nie przeżywają oni wspólnego życia na własnej skórze.

Ludzie w takiej sytuacji niezwykle odsuwają się od siebie i bardzo często małżeństwa takie kończą się rozwodem. Bowiem po dłuższym czasie okazuje się, że małżonków nic już ze sobą nie łączy, ponadto nie potrafią już razem żyć.

Zjawisko migracji przyczynia się do zachwiania podstawowej struktury rodziny. Niweluje ono najbardziej podstawowe i fundamentalne relacje jej członków. Jest to niestety proces nieodwracalny. Dziecko, które praktycznie nie znało swoich rodziców, bo widywało ich okazjonalnie, nigdy nie będzie czuło, że są to, a raczej powinny być dla niego najbliższe osoby. Natomiast małżonkowie, którzy oduczyli się wspólnego życia, być może nie będą chcieli już do niego wracać.

Wyjazdy za granicę niewątpliwie pomagają poprawić sytuację finansową. Dają także wielu osobom szansę na możliwość rozwoju zawodowego. Z drugiej strony powodują całkowite zaburzenie funkcjonowania rodziny. Niszczą więzi, które rodzinę łączyły, a które są niezbędne dla prawidłowego rozwoju moralno-społecznego dzieci oraz wyrywają osobę na emigracji z aktualnego kontekstu kulturowego, co może wpływać na jej światopogląd. Jakże często zdarza się, że z wyjazdu wyjazdu wraca inny, obcy człowiek…

Warto zatem się zastanowić, czy wyjazd za granicę jest naprawdę konieczne. Jeśli już do tego dochodzi, to należy się zastanowić, czy migracja nie powinna dotyczyć całej rodziny. Z pewnością będzie to rozsądniejsze, niż rozdzielanie rodziny w imię pieniędzy.