Wybieramy różne rodzaje aktywności fizycznej. Są wśród nas miłośniczki siłowni, fanki fitnessu, a także panie, które uwielbiają wodę. Zajęcia na basenie są niezwykle przyjemne, ale niosą ze sobą pewne urodowe konsekwencje.
Wymogi higieny
Czy to się nam podoba czy nie, konieczne stężenie chloru w otwartych kąpieliskach nie jest dobre ani dla naszej skóry, ani dla włosów. Może prowadzić do podrażnień i uciążliwego przesuszenia. Jednak to nie koniec.
Czepek kąpielowy
Obowiązkowy na basenach zamkniętych, sportowych. Z punktu widzenia ochrony włosów przed chlorowaną wodą, najlepsze będą te silikonowe – dokładnie przylegają do głowy i są szczelne. Przed zakupem czepka dobrze jest go obejrzeć ze wszystkich możliwych stron i sprawdzić, czy nie będzie powodował elektryzowania się włosów lub ich plątania. Niewłaściwie dobrany może wyrządzić większe szkody w naszej czuprynie niż największa zawartość chloru.
Zabezpieczenie włosów
Ważne aby przed pływaniem porządnie zabezpieczyć włosy, nawet jeśli nasz czepek wydaje się być szczelny. Pomocne okażą się olejki (np. olejek kokosowy). Odpowiednia będzie także nawilżająco-ochronna odżywka do włosów dostępna w ofercie L’Oreal. Warstwa kosmetyku, który otuli włosa podziała jak bariera ochronna, nie pozwalając cząsteczkom chloru wniknąć do wnętrza włosa.
Po kąpieli
Choćby się wydawało, że włosy po basenie są suche, koniecznie należy je umyć. Bezwzględnie maszerujemy pod prysznic i zmywamy z siebie cały przyklejony chlor. Do mycia włosów możemy użyć albo standardowo, łagodny szampon, albo odżywkę (coraz powszechniej stosowany sposób przez te kobiety, które mają suche włosy, a muszą je często myć).
Warto na stałe zaprzyjaźnić się z maską do włosów i stosować ją dość często, nawet 2-3 razy w tygodniu. Przyda się, jeśli będzie ona zawierać takie składniki jak: proteiny zbożowe, ceramidy i olejki roślinne.
Suszenie włosów
Kąpielowe suszarki są nie mniejszą zmorą, niż zawarty w basenie chlor. Najlepiej zaopatrzyć się we własny, mały sprzęt, który będziemy mogły zabrać ze sobą. Wówczas wysuszymy włosy tak, jak chcemy, zamiast skazywać się na gorący strumień suszarek rodem z PRL-u. W końcu nie po to chronimy nasze włosy, aby zaraz potem wszystko zepsuć.