Bezstresowe wychowanie – czy istnieje?

    -

    Kiedy dziecko przychodzi na świat i stajesz się mamą, wiesz, ze to najszczęśliwszy dzień w twoim życiu. Wiesz jednak również, że czeka cię naprawdę ciężka praca – wychowanie malucha na mądrego i dobrego człowieka. To od ciebie i twojego partnera zależy, w jaki sposób będziecie wychowywali wasze dziecko. Zwykle są dwie szkoły – wychowujesz dziecko w sposób podobny jak wychowali ciebie albo wręcz przeciwnie – chcesz być od tego jak najdalej.

    W obecnych czasach bardzo modne jest twierdzenie, że wychowuje się dzieci „metodą bezstresową”. Co to za metoda i czy rzeczywiście jest skuteczna?

    Zacznijmy od początku – co to jest wychowanie?

    Wychowanie to celowe działanie o charakterze interakcyjnym, mające na celu wywołanie pożądanych zachowań i pozytywnych zmian osobowości jednostki. Mówiąc krótko – jest to przekazywanie pozytywnych bodźców i norm społecznych pomagających w życiu codziennym.

    Czym jest wychowanie bezstresowe?

    Są to zasady wychowawcze polegające na bezwarunkowej akceptacji wszystkich czynów dzieci, spełnianie ich próśb, nie karanie i pozwolenie na swobodny rozwój bez stawiania granic. Brak wyznaczania granic z założenia pozbawione jest czynnika stresującego. Może wszystko więc się nie denerwuje. Dlaczego rodzice wybierają taką drogę? Chęć wychowania szczęśliwego dziecka jest ponad wszystko. Usuwanie problemów z drogi dziecka, nadmierna opiekuńczość i brak zasad to stałe elementy bezstresowego wychowania.

    Historia bezstresowego wychowanie

    Początków tej metody możemy doszukiwać się już w XVIII wieku. Jan Jakub Rousseau jako pierwszy opisywał istotę doświadczeń własnych w procesie rozwoju młodych ludzi.

    Również Pestalozzi czy Spock propagowali tę metodę i pewnie byłaby ona skuteczna, gdyby nie to, że w XX wieku zaczęto ją modyfikować. Bo czym innym jest nauka na własnych doświadczeniach i nauka wyciągania wniosków, a czym innym jest pozwalanie na wszystko po to, by mieć spokój. A pierwotny zamysł wychowania bezstresowego opierał się na kształtowaniu dziecka poprzez uznawanie określonych zasad, teraźniejsze opiera się na braku zasad i braku granic.

    Plusy i minusy bezstresowego wychowania

    Trudno tu mówić o plusach. „Plusy” bezstresowego wychowania widzimy obecnie na ulicach nie tylko naszego kraju. Dzieci, które nie doświadczyły kar (nie mam tu na myśli kar fizycznych!), ograniczeń nie potrafią w dorosłym świecie nagle odnaleźć się właśnie w systemie zasad. W Stanach Zjednoczonych przestępczość nieletnich od lat stanowi wielki problem. Doskonałym przykładem może być również Szwecja, w której na przełomie lat 70. i 80. model wychowania bezstresowego zaczął być niezwykle popularny. Dziś po latach widzimy, że tamtejsze pokolenia wyrosły na ludzi niezaradnych życiowo, gorzej wykształconych, egoistycznych. W Polsce ten model wychowania wszedł na początku lat 90. XX wieku. Kiedy przywrócono w Polsce gimnazja nagle okazało się, że dzieci są niegrzeczne, nieposłuszne, agresywne. Prawdopodobnie jest to przyczyną wychowania bezstresowego.

    Dlaczego nie wychowywać bezstresowo?

    Nie od dziś wiadomo, że drugą w kolejności potrzebą ludzką jest potrzeba bezpieczeństwa (wg Maslowa). A co daje nam poczucie bezpieczeństwa? Jasno określone granice, co nam wolno, a czego nie. I wtedy wychowanie bezstresowe ma sens – dziecko wie, co mu wolno, a czego nie i bez stresu porusza się w określonych granicach. Ma wolną wolę, może świadomie podjąć decyzję, czy zrobić coś zakazanego czy nie. Jeśli zrobi coś, co jest złe i poniesie za to karę, wyciągnie wnioski na przyszłość. Stres ma również dobrą stronę, działa motywująco i stymulująco, nie można go całkowicie wyeliminować. Rozsądnie dawkowany nauczy dziecko jak sobie z nim radzić, a w dorosłym życiu nie będzie niczym nowym.

    Wbrew pozorom brak kar i nagród ma ujemne znaczenie w procesie rozwoju dziecka. Reguły, które panują w domu bezstresowym nie obowiązują na zewnątrz. I wówczas okazuje się, że dziecko nie radzi sobie w kontaktach z innymi dziećmi, podczas zajęć grupowych czy też po prostu w normalnym życiu.

    Czy trzeba karać?

    Słowo „kara” samo w sobie nosi złe przesłanie, a nie o to chodzi. Karą, a raczej konsekwencją nieposłuszeństwa, może być zakaz obejrzenia bajki, zakaz wyjścia na dwór. Nigdy natomiast przemoc słowna czy fizyczna. Nie obrażaj dziecka, nie krzycz na niego i na pewno – nie bij. Jeśli zdarzy ci się uderzyć dziecko, dać mu klapsa – rozgrzeszasz się, że przecież nie w twarz, że go nie bolało. Tak naprawdę to klaps jest twoją porażką. Nie wiesz co zrobić, więc uderzasz. Czy uderzyłabyś szefa? Albo panią w urzędzie? Nie, bo wiesz, że za to spotka cię kara, bo boisz się, że odda. To dlaczego uderzasz dziecko? Bo jest od ciebie mniejsze, słabsze, zależne. Uczysz je tym samym, że mniejszych i słabszych można bić. Natomiast to, na co powinnaś zwrócić szczególną uwagę, to konsekwencja. Żelazna konsekwencja. Nie możesz dawać dziecku sprzecznych sygnałów i raz go karać za złe zachowanie, a raz mu odpuszczać, bo na przykład nie masz siły czy ochoty rozmawiać i tłumaczyć. Pamiętaj również, by być konsekwentnym nie tylko w przypadku złych zachowań. Jeśli obiecasz coś dziecku – dotrzymaj słowa. Musi wierzyć, ze go nie okłamujesz, że może na tobie polegać.

    Dlaczego kara fizyczna lub psychiczna nie działa? Dziecko karane fizycznie zaniecha złego zachowania przez strach przed karą, a nie przez to, że rozumie co robi nie tak. Karanie psychiczne zaburza ocenę własnej wartości dziecka, wywołuje lęk przed rodzicami i jest powodem wielu problemów psychologicznych. Pamiętaj jednak, że posłuszeństwo nie oznacza uległości. Jeśli wymagasz od dziecka, by było ci całkowicie posłuszne, spowodujesz że prędzej czy później wywoła w nim to bunt przeciwko tobie.

    Co zamiast kary?

    Rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa. Najprostsze, a zarazem najtrudniejsze. Statystyczny polski rodzic poświęca swojemu dziecku 17 minut dziennie. I zwykle pyta go co w szkole, co zadane i nakazuje mu co ma zrobić w domu. Nie ma dla niego czasu na zwykłą rozmowę, na przytulenie, na wsparcie. Problem sprawia komunikacja z dzieckiem. Nie rozmawiamy, a pouczamy – co wywołuje złość i agresję. Naucz się mówić: martwię się, słyszę, wolałabym – zamiast: zrób to, jesteś niegrzeczna, przestań!

    Postaraj się też nie krzyczeć, wszystko co chcesz powiedzieć możesz zrobić to spokojnym tonem.

    Postaw na demokrację!

    I chociaż wydaje się tobie, że to niemożliwe, to mimo to spróbuj. Nie nakazuj, a daj wybór. Zapytaj o zdanie. Dziecko to nie mały robocik, a człowiek, od którego będziesz w przyszłości oczekiwać mądrych decyzji. Zrób wszystko, by kiedyś móc powiedzieć, że jesteś dumna ze swojej ciężkiej, wieloletniej pracy nad wychowywaniem swojego dziecka.

    Udostępnij ten artykuł

    Ostatnie posty

    Ostatnie komentarze

    Nina NA Endometrioza