Nie tylko dzieci narzekają na dyskomfort podczas podróży. Dorosłych także męczy ta niezbadana do końca przypadłość. Nazywamy ją chorobą, chociaż wcale do jednostek chorobowych nie jest klasyfikowana. Choroba lokomocyjna – bo to o niej mowa – to splot objawów aktywujących się podczas podróży. Zastanawiające jest, że cierpi się na nią w samochodzie, samolocie i na statku, ale w pociągu – bardzo rzadko. Może właśnie dlatego wiele rodzin z małymi dziećmi wybiera ten właśnie środek transportu, żeby zapobiegać dręczącym objawom? Jeśli jednak zdamy sobie sprawę, że z pociągu trzeba w końcu wysiąść i z całym majdanem pakunków oraz rozbrykanymi dziećmi spędzić wakacje bez osobistego środka transportu, to… odechciewa się wyjazdu.
Jest metoda!
Oczywiście są skuteczniejsze sposoby zapobiegania chorobie lokomocyjnej. I jest różnica między drobnym dyskomfortem, objawiającym się pobolewaniem głowy czy sennością, a gwałtownymi wymiotami. Jednak wszystkim objawom bez wyjątku można zaradzić. Warto zadbać o to, żeby w podróż nie ruszać ani na czczo, ani po obfitym posiłku. Doświadczających udręk choroby lokomocyjnej sadzać z przodu pojazdu, często wietrzyć, włączyć klimatyzację. Wskazane są postoje. Zaopatrzenie źle znoszącej podróż osoby w mokre chusteczki, foliową torebką i komplet ubrań na zmianę dodatkowo ją uspokoi – nawet w razie wymiotów będzie panowała nad sytuacją i nie będzie kłopotać się dyskomfortem wynikającym z pobrudzenia odzieży czy rąk. Jeśli choroba lokomocyjna zapobieganie takie uzna za… wyzwanie do walki i dręczyć będzie mimo wszystko, można skorzystać z dobrodziejstwa farmaceutyków i parafarmaceutyków.
Syrop, pigułka, pastylka do ssania czy…
Specyfiki polecane na łagodzenie objawów choroby lokomocyjnej występują w rozmaitych formach. Dla najmłodszych najlepszym rozwiązaniem są syropy, które łatwo dawkować. Starsze dzieci lubią pastylki do ssania, które same mogą sobie aplikować podczas podróży w miarę potrzeb. Warto zaznaczyć, że nowoczesne specyfiki służące zapobieganiu chorobie lokomocyjnej przyjmują także postacie niestandardowe – np. gumy do żucia. Na takie rozwiązanie nie trzeba namawiać ani dzieci, ani dorosłych. Najważniejsze, żeby chorobę lokomocyjną… wyprzedzić. Bo można ją pokonać zanim wsiądzie się do samochodu