Decoupage (z franc. decouper – wycinać), odkurzony i kochany przez coraz większe rzesze fanów „hand made”, wojuje rynek dekoracji. Pojawia się wszędzie – na pudełkach, meblach, ceramice, bombkach, a nawet na ubraniach. Metoda ta daje wiele możliwości. Polega na naklejaniu wzoru z papieru na wszelkie przedmioty, jakie wpadną nam w ręce i pokryciu ich wieloma warstwami lakieru tak, aby wtopił się całkowicie w ich powierzchnię. W zamyśle ma on wyglądać jak namalowany.

Decoupage narodził się w Rosji, konkretnie we wschodniej Syberii. Plemiona Nomadów ozdabiały w ten sposób nagrobki swoich przodków. Stamtąd decoupage dotarł do Chin, gdzie aż do XII wieku był popularną metodą zdobienia mebli, lampionów, okien i pudełek. W XVII wieku decoupage dotarł do Włoch, a sto lat później już na terenie całej Europy uprawiano „sztukę biedaków” – przy pomocy decoupage kopiowano dzieła ówczesnych malarzy. Tę technikę stosowano również w branży meblarskiej, gdzie Weneccy rzemieślnicy korzystali z oklejania w celu wyprodukowania tańszych zamienników ręcznie malowanch mebli.

Na dworze Ludwika XV decoupage był niezwykle popularny wśród kobiet. Ozdabiano tam nie tylko meble, ale i coraz mniejsze przedmioty – kuferki, pudełka, przybory toaletowe. Niestety elementy zaczęto wycinać nie tylko z kopii obrazów, ale i z autentycznych dzieł. W ten sposób bezpowrotnie zniszczono wiele obrazów malarzy z epoki…

Obecnie decoupage stał się poważną gałęzią sztuki, wkradł się na salony i do galerii sztuki. A jaka czeka go przyszłość? Tego nie wie nikt…

 

Tekst:
Patrycja Kania & Beata

Autor zdobień:
Patrycja Kania
www.decoriamade.blogspot.com