Czy jest możliwy lifting bez skalpela? Tak, od kiedy na rynku estetycznym pojawiły się nici liftingujące, które zrewolucjonizowały małoinwazyjne techniki odmładzania. Stosowane w zależności od wieku i potrzeb skóry, zalecane są tym wszystkim, którzy chcą zrezygnować z zabiegu chirurgicznego, lecz nie z młodego wyglądu.
Problem z grawitacją twarzy zaczyna się około 40. roku życia, kiedy skóra traci swoje rusztowanie wskutek wiotczejących mięśni i zanikających powoli włókien kolagenowych. Policzki zsuwają się w dół, tworząc tzw. „chomiki”, a do zmarszczek dołączają bruzdy nosowo-wargowe. Twarz zaczyna tracić swój owal. Mikrolifting z użyciem wchłanialnych nici liftingujących jest jak dotąd najbardziej spektakularną metodą estetycznej korekcji kształtu twarzy, która przy minimalnej inwazyjności zapewnia maksymalną skuteczność. To właśnie dzięki niciom PDO odbudujemy stelaż przez wprowadzenie ich w skórę, napinając ją i wygładzając tkanki. Mechanizm działania nici polega również na produkcji kolagenu i elastyny, do czego pobudza ich podskórna implementacja. Zabieg nie wymaga żadnych nacięć chirurgicznych. Jest wykonywany w znieczuleniu miejscowym i rozpoczyna się od zaznaczenia miejsc, gdzie będą wprowadzane nici. Następnie poprzez pojedyncze nakłucia, za pomocą specjalnej, ultracienkiej igły oraz z zastosowaniem odpowiedniej techniki, lekarz zakotwicza wchłanialną nić pod skórą. W zależności od problemu oraz wieku, stosuje się różne nici, a do wskazanego obszaru – różne techniki ich układu – wyjaśniają eksperci Sthetic Klinika dr Jagielskiej. O tym decyduje lekarz, ponieważ każda technika niesie ze sobą inny efekt. W przeciwieństwie do używanych kiedyś złotych nici, które obarczone były większą ilością powikłań, obecnie stosuje się nici, które ulegają biodegradacji i po pewnym czasie ulegają samoistnemu rozpuszczeniu. Delikatne haczyki, które podtrzymują skórę (np. w niciach Happy Lift czy First Lift), umożliwiają podciągnięcie opadających tkanek. Dzięki temu, napinając zwiotczałą skórę, odzyskamy pierwotny kontur poprawą objętości okolic kości policzkowych. Podniesiemy podbródek, opadające kąciki ust, zlikwidujemy bruzdy nosowo-wargowe. Takie efekty osiągniemy np. nićmi liftingującymi Aptos, które zawierając w swoim składzie kwas polimlekowy, dodatkowo pobudzają skórę do odmładzania i stymulują namnażanie się kolagenu. Dlatego doskonały efekt liftingujący daje zastosowanie ich na zwiotczałą skórę szyi, piersi, jak również na wewnętrzną stronę ud. Kwas polimlekowy ponadto, stopniowo uwalniając się podczas wchłaniania, intensywnie biorewitalizuje skórę i spowalnia procesy starzenia na dłuższy czas.
Zabieg trwa maksymalnie 60 minut, co zależy od obszaru i tego, co lekarz ma na nim wykonać.
Nie ma przeciwskazań, by zaraz po nim wrócić do codziennych zajęć, jednak z uwagi na obrzęk i podrażnienie okolicy zabiegowej, warto to zaplanować na przykład przed weekendem.
Nici wchłaniają się w ciągu sześciu – dziesięciu miesięcy, nasilając proces regeneracji skóry w tym czasie. Pierwsze zmiany można zaobserwować po miesiącu, jest to bowiem czas niezbędny do odtworzenia kolagenu. Po całkowitym wchłonięciu się nici, efekt liftingu tkanek utrzymuje się nawet trzy lata. Tak długotrwała procedura stymulacji komórek do produkcji nowego kolagenu, w następstwie czego odtworzone zostaje naturalne rusztowanie skóry, jest ogromnym atutem tej metody – tłumaczy dr Aleksandra Jagielska, dermatolog z Kliniki Sthetic. Drugim – dodają – jej minimalna inwazyjność w porównaniu do liftingu chirurgicznego i zdecydowanie krótszy czas rekonwalescencji.