Każdy rodzic prędzej czy później zadaje sobie pytanie, czy nasze dziecko jest już gotowe na to, żeby mieć swoje wymarzone zwierzątko. Moja córka bardzo chciała dostać małego pieska. Mieliśmy już psa, dużego owczarka niemieckiego i nie chcieliśmy kolejnego zwierzątka w domu. Jednak córka nie dawała za wygraną. Zbliżały się jej 6 urodziny i postanowiliśmy zrobić jej niespodziankę, kupiliśmy chomika. Minął jakiś czas od zakupu nowego domownika, a ja twierdzę, że to był bardzo dobry pomysł. Wprawdzie to nie jest piesek rasy „mały”, tylko malutki chomiczek dżungarski, ale radość dziecka nie do opisania. Obserwując córkę podczas opiekowania się chomikiem, zaczęłam się zastanawiać, dlaczego dzieci tak pragną kontaktu ze zwierzętami. Ile razy widzimy, jak nasze dziecko pragnie pogłaskania napotkanego na spacerze pieska, kotka, biegnie za nimi głuchnąc na nasze wołania.

Kiedyś ktoś mi powiedział, że ma to związek z tym, iż zwierzęta zawsze mają czas, są blisko, można się do nich w każdej chwili przytulić, są miłe w dotyku, dają dziecku poczucie bezpieczeństwa. Przemyślałam to i stwierdziłam, że jest w tym dużo prawdy, nawet jak dziecko nie umie jeszcze samo określić swojej sympatii. Natomiast starsze dzieci precyzują swój powód, często na pierwszym miejscu stawiają potrzebę posiadania przyjaciela.

Wgłębiając się w temat znalazłam wiele badań naukowych potwierdzających ważny i niewymierny wpływ zwierząt domowych na wychowanie dziecka. Naukowcy stwierdzili, że zwierzęta mają korzystny wpływ na rozwój dziecka- fizyczny, emocjonalny, społeczny a nawet intelektualny. Bardzo popularne są różne terapie z udziałem zwierząt.

Dlatego drodzy rodzice jak będziecie się zastanawiać nad tym, czy dziecko jest gotowe na zwierzątko, kierujmy się sercem, pamiętajmy jednak, że żadne zwierzę nie zastąpi rodziców, którzy powinni poświęcać czas dziecku. Nie zaprzątajmy sobie głowy tym, kto będzie sprzątał w klatce, kto będzie wychodził na spacery itd- damy radę, razem, z dziećmi. Wspólne zajęcia tworzą niezwykłą więź, a jeśli towarzyszy nam przy tym miłe, futerkowe zwierzę – tym lepiej.

Wady i zalety zwierzątka w domu

Zalety:

  • kontakt ze zwierzęciem wyrabia w dzieciach większą wrażliwość na uczucia innych, uczy odpowiedzialności, panowania nad sobą
  • dziecko uczy się tego, że zwierzęta też czują ból podobnie jak ludzie. Bywa, że cierpi, jest smutne, ale potrafi odczuwać radość z dobrych relacji z człowiekiem
  • pomagają zwalczyć stres, dzieci często powierzają swoim pupilom swoje troski, tajemnice, przytulają się do nich jak są smutne

Wady:

  • bywa, że zwierzęta wyrządzają szkody w domu, ogrodzie
  • bywają hałaśliwe np. Szczekający pies; chomik który całą noc buszuje w klatce
  • często jest tak, że dzieci szybko tracą zapał do opieki nad zwierzęciem
  • a co najważniejsze musimy pamiętać, że zwierzę nie jest zabawką, którą można w każdej chwili wyrzucić jak się popsuje.

Z mojego doświadczenia – ponad 11 lat mieliśmy psa jak wcześniej wspomniałam był to owczarek niemiecki (niestety już go nie ma), były to wspaniałe lata. Mimo tego, że piesek był już wiekowy jak pojawiła się moja córeczka był dla niej przyjacielem. Uwielbiała się do niego przytulać, cieszyła się kiedy go wołała a on do niej biegł. Jak była smutna, jak jej coś nie wyszło w przedszkolu to zawsze szła do psinki i się żaliła. Czasami się na niego „złościła” bo był duży i nie mogła wziąć go na rączki, albo nie koniecznie był skory do zabawy. Obecnie strasznie przeżywa jego brak, cały czas mówi że go kocha. Wprawdzie nie musiała pieska karmić, szczotkować, chodzić na spacery itd, ale wiem, że obcowanie z psem sprawiało jej wiele radości. Teraz chce pieska rasy „mały”. Czuję, że niedługo pojawi się nowy członek naszej rodziny. Patrząc na to jak córcia potrafi w tej chwili zająć się chomikiem, jaka czuję się za niego odpowiedzialna, jestem w szoku, że moje dziecko ma dopiero 6 lat.

Kochani nasze dzieci są mądre, często przez nas niedoceniane. Ile razy im powtarzamy chcesz zwierzątko przecież nie dasz sobie rady z opieką nad nim. Myślicie, że to pomaga, może warto wspierać nasze pociechy i uświadamiać im, że nie wszystko w życiu jest proste. Trzeba wybierać to co jest dobre zarówno dla niego jak i dla nas rodziców.

Zapytałam moją koleżankę, posiadaczkę dwójki dzieci, dwóch kotów i psa, o ich wspólną koegzystencję.

Psa miałam wcześniej niż dzieci:D. To ciekawa mieszanka dobermanki i amstaffa, potocznie zwany koktajlem Mołotowa. Długi, systematyczny trening wykształcił psa niezwykle karnego. Gdy pies miał 4 lata, pojawił się syn. Pies pokochał go miłością pełną, absolutną i nieco szaleńczą i obłąkaną. Na spacerach wózka pilnował niczym twierdzy. Gości do łóżeczka nie dopuszczał. Gdyby mógł, pewnie najlepiej wspominałby okres, kiedy syn siedział już samodzielnie i spożywał różne fajne rzeczy dawane mu celem: jedz i ucz się. Na przykład flipsy. O tak, to było dobro pełne. Gryzł syn, gryzł pies. Super. Kabanoski i parówki to była pełnia szczęścia. Pierwsze kroki syn stawiał trzymając się grzbietu psa.

Półtora roku później pojawiła się na świecie córka. Ją również pokochał miłością szczerą, pełną i nieco już rozumniejszą. Mam na myśli to, że goście mogli przynajmniej wziąć dziecko na ręce nie narażając się na głuchy i wywołujący ciarki na skórze warkot z psiego gardła. I tym razem okres nauki samodzielnego jedzenia dziecka był jednocześnie najlepszym okresem w życiu psa. I wybaczał córce ciągnięcie za uszy, ogon, czy łapy. Ze stoickim spokojem wstawał wtedy i odchodził, a maluchy odpadały od niego niczym dojrzałe owoce z drzewa.

Kiedy córka miała półtora roku, syn nieco ponad trzy lata, pojawił się w domu pierwszy kot. A właściwie kotka, kupiona z pseudohodowli, jako kot brytyjski krótkowłosy. Z brytyjczyka ma póki co, hmmmm, oczy chyba.

Była malutka, chudziutka, spała z nami bo wciąż było jej zimno. Obecnie waży ponad 5 kg i codziennie pracuje na tytuł czołowego nieroba domowego. Dzieci i koty to temat trudny, jak się okazało. Dużo trudniejszy niż relacja dzieci i pies. Koty nie lubią przytulania, zwłaszcza kiedy dzieci nie wiedzą jak przytulać i robią to najzwyczajniej za mocno. Kot nie przychodzi na zawołanie, a powiedzenie, że to „kot ma ciebie, a nie ty kota” nabiera w końcu sensu. Nasza druga kotka pojawiła się niecały rok później. Pewnego dnia zadzwonił telefon, pewna pani musiała oddać swoją brytyjkę z powodu silnej alergii, która ujawniła się w niedługim czasie po zakupie kota. Po krótkiej rozmowie w domu, po omówieniu wszystkich „za” i pominięciu jakiegokolwiek „przeciw” pojechałam po kota. Rasowa, rodowodowa, wielka i gruba. Taki Garfield , tylko szary. Przywiozłam ją do domu, otworzyłam transporterek i wyszła. Szara piękność. Pies spojrzał z wyrzutem w oczach: jeszcze jeden kot?

Kot pierwszy dwa dni był obrażony, nie schodził z komody, nie jadł, nie pił. W końcu zszedł, palnął w ucho kota drugiego obwieszczając, że to on tu rządzi. Odtąd żyją w symbiozie. Kot drugi okazał się kotem dla dzieci. Uwielbia być wożona w wózku dla lalek, sama tam wchodzi miaucząc rozpaczliwie, żeby ją przykryć kołderką. Uwielbia spać w łóżku z dziećmi, koniecznie przykryta po sam nos, albo przynajmniej plecy w plecy z dzieckiem. Wiadomo, zawsze cieplej. Nigdy nie odmawia dzikiej pogoni z rzuconym papierkiem czy zabawką, uwielbia spać na kolankach, zwłaszcza kiedy jest równocześnie drapana pod bródką.

Jak to wygląda jeśli chodzi o opiekę nad zwierzętami?

Dzieci pilnują, by zwierzęta zawsze miały świeżą wodę i pełne miski. Czeszą je, bawią się z nimi. Nie pozwalam na sprzątanie kuwety ze względów higienicznych. Robimy to z mężem. Pomagają przy kąpieli psa, asystują przy obcinaniu pazurków kotów.

I po prostu – kochają je.

Uczą się w codziennym życiu, jak wiele pracy wymaga życie pod jednym dachem ze zwierzętami. Jak wiele miłości, troski i zainteresowania trzeba im poświęcić. Uczą się poczucia odpowiedzialności za kogoś mniejszego od siebie.

Zalety?

No cóż, im więcej nas tym lepiej podobno:)

Wady?

Oj, wady są. Po pierwsze koszty. Koszt sterylizacji obu kotek to ponad 800zł, odrobaczanie zwierząt co 3 miesiące to około 50 zł. Koszt wyżywienia zwierząt miesięcznie to około 100zł. Nie możemy przewidzieć również ile zapłacimy w przypadku, gdy zwierzę zachoruje. Ale w końcu przyjaźni nie da się przeliczyć na pieniądze, prawda?