Rodzicielstwo oparte na bliskości jest podstawą przetrwania naszego gatunku. Więź nawiązywania między rodzicami, a noworodkiem jest fundamentem jego rozwoju, a ta więź w pierwszych miesiącach życia podtrzymywania jest głównie przez dotyk. Badania na naszych kuzynach, małpach człekokształtnych, przeprowadzone przez dwójkę psychologów Margaret i Harry ‘ego Harlow wykazały, że bliskość z rodzicem, wyrażająca się przez dotyk jest najważniejszym czynnikiem, gwarantującym prawidłowy rozwój. (1)

Często na forach internetowych można przeczytać o dzieciach, które przyzwyczaiły się do noszenia – manipulują rodzicami, tak żeby Ci wzięli je na ręce. „Nic im nie dolega – najedzone, mają ciepło, tylko na ręce chcą” – piszą zdesperowane mamy 3-4 miesięczniaków. Potrzeba bliskiego kontaktu dziecka z rodzicem jest wciąż niedoceniania. A przecież jak pisze Evelin Kirkilionis – nasze wyposażenie genetyczne, a tym samym potrzeby, nie zmieniły się odkąd ludzie z koczowniczego, zaczęli prowadzić osiadły tryb życia. Dla dziecka najbezpieczniejszym miejscem były ramiona mamy, a płacz był i jest sygnałem, że dziecko czuje się zagrożone w tym wielkim świecie. Warto o tym pamiętać, zanim zaczniemy usamodzielniać naszego niemowlaka, do czego zachęcają różne popularne podręczniki.

Kiedy dziecko przestaje być słodkim bobaskiem, powoli zaczyna odkrywać świat emocji. Ich natężenie w pierwszych latach życia jest podobne do tego, jakie przeżywaliśmy będąc nastolatkami. Dziecko nadal postrzega rodzica jako bezpieczną bazę, której nawet największa burza wściekłości i żalu nie jest w stanie zachwiać. Dlatego często dzieci, zamiast uspokajać się w naszych ramionach – zaczynają paradoksalnie płakać czy wściekać się jeszcze bardziej. Bezpieczne ramiona rodzica są miejscem, gdzie dziecko uczy się szanować swoje emocje, a potem naśladując zachowania opiekuna będzie zdolne do podobnego szacunku wobec odczuć innych osób.

Tak więc, w literaturze o dzieciach można przeczytać coraz więcej głosów, badań i doświadczeń, które wskazują jak ważne dla dziecka jest przytulanie przez rodzica. Moje doświadczenia wskazują też na to, że ta potrzeba i magia dotyku działa też w drugą stronę. To ja, jako rodzic potrzebuję przytulać swoje dzieci.

Warto pamiętać, że w budowaniu więzi i relacji z dzieckiem biorą udział hormony – szczególnie oksytocyna. Jednym z zaleceń dla matek mających problemy z nastrojem (często są to początki depresji poporodowej) jest kontakt skóra do skóry – matki i dziecka. Ma on pomóc nie tylko dziecku, ale szczególnie matce. Oksytocyna – nazywana również hormonem przywiązania i miłości wydziela się nie tylko pod wpływem ssania przez niemowlaka piersi, ale także pod wpływem dotyku. Jeśli dobra więź z dzieckiem może zapobiec poważnej chorobie jaką jest depresja poporodowa to czemu z tego nie skorzystać?

Dla rodzica przytulenie dziecka jest źródłem wielu informacji. Pamiętam, że po kilku tygodniach życia mojego syna, biorąc go na ręce mogłam domyślić się ile czasu jeszcze będzie zasypiał. Mówiło mi o tym napięcie jego mięśni, żwawość ruchów – rzeczy które teoretycznie można zobaczyć, ale o wiele łatwiej poczuć. Poczuć też można jakie emocje przeżywa mały człowiek – inaczej przytula się dziecko śpiące, a inaczej przestraszone.

Dziecko w pierwszym okresie życia wiele bodźców odbiera przez dotyk. W późniejszych latach życia uaktywniają się bardziej inne kanały zmysłowe, takie jak wzrok, czy słuch. Jednak to dotyk pozostaje najbardziej pierwotną formą przekazywania uczuć. Przytulając małe, kruche dziecko, wtulające się ufnie w rodzica, dorosły może łatwiej poczuć się w swojej roli. To on jest tym dużym, odpowiedzialnym za bezpieczeństwo małego. Takie przytulenie może pomóc pamiętać o naturalnym porządku – systemie rodziców i dzieci.

Przytulenie sprawia też, że przerywamy kontakt wzrokowy. W sytuacji problemowej, kiedy nasze dziecko ma zupełnie inną wizję zakupów niż my, i właśnie jest potwornie wściekłe, że nie pozwalamy mu biegać między alejkami, dobrze jest przykucnąć, zniżyć się do tego co Eichelberger nazywał perspektywą żaby, i zamiast widzieć małego krzykacza, poczuć małego rozżalonego człowieka. Wspomniana wcześniej oksytocyn, wydzielająca się pod wpływem czułego kontaktu, jest hormonem działającym przeciwstawnie do adrenaliny – substancji, która odpowiedzialna jest za atak. Dlatego uspokojenie dziecka przez przytulenie jest takie ważne.

Bardzo często na forach internetowych, kiedy ktoś opisuje jakąś trudną, bolesną dla siebie historię, wiele osób odpowiada „tulę Cię mocno”. Takie zdanie wydawać się może pustym sloganem. Tymczasem na podstawie badań naukowców z uniwersytetu Winconsin, można powiedzieć, że takie zapewnienie o „duchowej bliskości” ma niemal takie same znaczenie jak fizyczne przytulenie. W eksperymencie brały udział 13-14 letnie dziewczynki, postawione w sytuacji stresowej (wykonanie zadania ocenianego przez 3 osobową komisję) zostały podzielone na 3 grupy. Jedna mogłabyć bezpośrednio wsparta przez rodzica (przytulenie, rozmowa), druga miała taką możliwość jedynie telefonicznie. Trzecia natomiast została pozbawiona możliwości kontaktu z rodzicami bezpośrednio przed wykonaniem zadania. Okazało się, że poziom stresu i najsłabsze wyniki uzyskały osoby będące w trzeciej grupie. (2)

Warto doceniać wagę dotyku. Virgina Satir pisała” „By przeżyć, trzeba nam czterech uścisków dziennie. By zachować zdrowie, trzeba ośmiu uścisków dziennie. By się rozwijać, trzeba dwunastu uścisków dziennie”.(3) I tego należy się trzymać.

(1) Droscher „ W rodzinnym gnieździe”
(2) Oksytocyna – jak ją wykorzystać w stresie
(3) O potrzebie przytulania