Śmierć to temat tabu. Nie umiemy o niej rozmawiać, boimy się, że wywołamy wilka z lasu. I mimo, że wiemy, ze śmierć to część życia, staramy się odsuwać myśl o niej. Przeraża nas myśl, że kiedyś umrą rodzice czy współmałżonek. I jest to tak na prawdę zupełnie naturalny strach, ale rozmowa o śmierci to w pewnym sensie przygotowanie się na ten czas po odejściu bliskich.

„Kiedyś rozmawialiśmy o umieraniu. Dzięki takiej rozmowie pochowałyśmy Mamę w jasnej trumnie – tak jak chciała, w tej sukni, w której czuła się dobrze, na cmentarz jechała srebrnym autem – tak jak chciała i spoczęła w grobie, w którym spocząć chciała. Takie rozmowy bardzo ułatwiają podejmowanie nieuniknionych decyzji. Drobiazg…? Być może, ale my mamy świadomość spełnienia próśb naszej Mamy. To kojące uczucie.”

Z czym kojarzy się nam śmierć? Z ciszą, z końcem pewnego okresu w życiu, z brakiem osoby, która odeszła, z płaczem, z dziurą w sercu. Osoby wierzące kojarzą śmierć z życiem wiecznym, z Bogiem przyjmującym duszę do nieba, z opieką nowego Anioła Stróża.

Natomiast pewne są dwa stałe elementy: na śmierć bliskiej osoby nigdy nie da się przygotować. I zawsze jest to całkowicie nieodpowiedni moment. Z żałobą bardzo ciężko sobie poradzić, nastają po sobie przeróżne etapy, od niedowierzania przez zaprzeczanie, wściekłość, żal i rozpacz po naukę życia bez bliskiej osoby.

Żałobę trzeba przejść. I to w sposób, który podpowiada serce.

Musi być czas na płacz, na rozpacz, na rozpamiętywanie osoby, która odeszła, na rozmowy z nią, na modlitwę. Ale jeśli pojawia się w okresie tego żalu moment na uśmiech, to dobrze. To reakcja obronna organizmu na stres – tak powiedzą jedni, a inni, że to znak, ze trzeba żyć dalej. Bo faktycznie trzeba. Bo jest dla kogo. Bo ziemskie życie toczy się dalej, bo nasze zajęcia są nadal aktualne, bo mamy męża, żonę, dzieci, rodzinę, pracę, psa, kota czy królika, bo ktoś liczy na naszą pomoc, bo dzieci potrzebują, bo trzeba zrobić zakupy i ugotować obiad.

Te wszystkie uczucia są kompletnie nieopisywalne i tak na prawdę rozumie się je dopiero w momencie, kiedy odchodzi ktoś nam bliski.

Pierwsze chwile po śmierci bliskiej nam osoby przepełnione są żalem i bólem okropnym oraz niedowierzaniem. Chce się cofnąć czas, choć o kilka minut. Chce się krzyczeć. Nachodzi potrzeba pytania wszystkich dookoła, czy to na pewno prawda. I następuje szok, który tak na prawdę każdy przechodzi inaczej. Osłupienie, robienie czegoś kompletnie niezrozumiałego, czasami nawet atak śmiechu, ogromna rozpacz albo całkowita cisza. Ma się wrażenie, że żyje się w równoległej czasoprzestrzeni. Towarzyszy temu wszystkiemu wrażenie kompletnej bezsilności i bezradności, dlatego ważne jest, aby mieć przy sobie kogoś bliskiego, kto spróbuje zrozumieć lub rozumie i pomoże.

Do dnia pogrzebu żyje się w zawieszeniu. Należy zająć się formalnościami, organizacją uroczystości obrzędowych, zawiadomieniem bliskich oraz znajomych, przygotowaniem się i duchowym i fizycznym do ostatniego pożegnania osoby zmarłej. Zwykle towarzyszy temu strach, że nie damy rady, że to ponad nasze siły, że to nie do przejścia, co jeszcze potęguje te lęki. Można skorzystać z tabletek uspokajających, najlepiej po konsultacji z lekarzem. Dobrze jest znaleźć sobie zajęcie, które pomaga przejść ten bardzo trudny czas, modlitwa, robótki ręczne, sprzątanie, czytanie…

Dzień pogrzebu może być nerwowy, albo zupełnie spokojny. Dobrze jest pamiętać o podstawowych czynnościach, ponieważ to pomaga utrzymać się w ramach czasowych. I teraz pozostaje już tylko udział w uroczystości pożegnania.

Forma oczywiście zależy od religii czy światopoglądu, w którym żyła osoba zmarła i cała rodzina, ale nie bójmy się złożyć indywidualnego hołdu – można napisać przemowę, czy też list, który odczyta się nad grobem, można odtworzyć lubianą przez zmarłego muzykę, możliwości jest kilka.

Po uroczystości otwiera się zupełnie nowy rozdział życia, a przed nami nowe zadanie – nauczyć się żyć bez bliskiej nam osoby i radzić sobie z jej nieobecnością.

Z jednej strony jest lżej, inaczej, a z drugiej strony dopada nas nieobecność bliskiego nam człowieka w codziennych czynnościach – wszak już nie porozmawiamy przez telefon, nie usłyszymy głosu, nie zobaczymy się, nie poradzimy się. Ale tak na prawdę czuje się obecność bliskiego i jego opiekę. I z dnia na dzień, krok po kroku, chwila po chwili jakoś ten czas upływa, jakoś sobie radzimy.

To nie jest tak, że nie da się przeżyć śmierci na przykład rodziców czy współmałżonka. Gdzieś w środku znajduje się siłę, żeby to przetrwać, przejść. Jedni szukają pocieszenia w pozostałej rodzinie, inni wolą w samotności zmagać się z cierpieniem, ważne jest by słuchać własnych potrzeb, nie przymuszać i nie być przymuszanym do jakiejś formy radzenia sobie z cierpieniem i żałobą. Istotne jest natomiast, aby nie zapominać o sobie, o potrzebie snu, o konieczności jedzenia, o możliwości wypłakania się komuś, albo po prostu o milczeniu w towarzystwie. Nie krępujmy się mówić o emocjach, to też jest pewna forma naszego przechodzenia przez żałobę i radzenia sobie z nią.

Faktem jest, że śmierć to naturalna kolej rzeczy, wszak nikt nie jest nieśmiertelny. Ale pustka i nieodwracalność śmierci wywołuje w człowieku straszne i całkowicie nieznane uczucia. Całkowita bezsilność, rozdzierający żal, straszliwy smutek i wszechogarniająca tęsknota, której nigdy się nie ukoi – potrafią spowodować całkowicie nieznane dotąd reakcje.

Jak postępować z kimś bliskim pogrążonym w żałobie…?

Słuchaj. Bądź. Nie oceniaj. Nie zakazuj płakać. Pozwól wyrzucić na wierzch wątpliwości, żale do samego siebie, do świata, złość, oskarżenia. Przytul lub zostaw w spokoju jeśli zajdzie potrzeba. Nie bój się zadzwonić do tej osoby, jeśli nie będzie chciała rozmawiać, to po prostu nie odbierze, ale będzie czuła wsparcie, bo wie, że myślisz i że może na Ciebie liczyć.

„Nadejdzie moment, kiedy zobaczymy, że słońce świeci, że się uśmiechamy, że czujemy radość, że potrafimy się śmiać. To będzie chwila, w której zrozumiemy, że oto nie zapomnieliśmy o mamie, która odeszła, ale pogodziliśmy się z jej śmiercią i staramy się jakoś żyć dalej. Nadejdzie taki dzień.”

śmierć i żałoba widziana oczami dziecka.

Dorosłym ciężko pogodzić się ze śmiercią, sami unikają tematu, ale nadchodzi moment, że dziecko pyta. Niekiedy po śmierci ulubionego zwierzątka, niekiedy samo z siebie. Jak rozmawiać z dzieckiem o śmierci? Jak pomóc dziecku przejść żałobę?

Pamiętajmy, że dla dziecka nie istnieją tematu tabu. Ono po prostu pyta i oczekuje odpowiedzi. To my jako dorośli tę odpowiedź powinniśmy dopasować do wieku dziecka i jego momentu rozwojowego. Właściwie to chodzi o to, aby udzielać odpowiedzi prostej, konkretnej – jak dziecko zechce wiedzieć więcej, to dopyta.

Śmierć jest zagadnieniem bardzo trudnym, emocjonującym, przerażającym – dla nas. Dla dziecka to zupełnie niezrozumiałe pojęcie, że ktoś jest i nagle go nie ma. No bo właściwie – gdzie się podziała babcia czy dziadek. Teoretycznie najprościej rozmawiać o śmierci w sytuacji, kiedy nie dotyka ona nas bezpośrednio. Jednakże prawdziwy czas pytań w kwestii umierania pojawia się w chwili śmierci kogoś bliskiego, na przykład babci czy dziadka.

Oprócz zwyczajnych pytań „dlaczego babcia umarła?” pojawiają się też bardziej złożone : gdzie teraz jest babcia? dlaczego leży w trumnie? dlaczego zakopują ją pod ziemią? Przecież tam jest ciemno i zimno! Kiedy zobaczę babcię? To są tylko pojedyncze przykłady.

Głębia pytań uzależniona jest od wieku dziecka, od stopnia związania ze zmarłą osobą, od rozwoju emocjonalnego.

„Tłumaczenie synkom, że babcia odeszła, było najtrudniejsze w moim życiu. Łzy płynęły mi po twarzy, kiedy mówiłam, że dusza babci jest u Boga i patrzy na nas z góry. Mój 6,5 letni synek płakał razem ze mną, był bardzo przywiązany do mojej Mamy, mówił, że chce się do niej przytulić.”

W sytuacji, kiedy w naszej rodzinie zmarł ktoś bliski, musimy pomóc dziecku przejść przez tę sytuację. Sami mamy z tym problem, ale dla dziecka ta sytuacja jest zupełnie niezrozumiała i obca. Dajmy dziecku możliwość płaczu, wyrażania żalu czy złości, rozmawiajmy, jeśli dziecko ma potrzebę, przytulmy, bądźmy z nim. Nasze dziecko także straciło bliską swemu sercu osobę. Pozwólmy mu zatrzymać pamiątki, czy postawić zdjęcie zmarłej osoby w pokoju, jeśli tego zapragnie.

Niejednokrotnie zdarza się, że dzieci bawią się w śmierć, w pogrzeb, w ten sposób oswajają zaistniałą sytuację. Dorośli zwykle czynią podobnie, rozmawiając o momencie odejścia bliskiej osoby, o swoich emocjach, opisują każdą sytuację, rozpamiętują na przykład chorobę, czy też jej objawy, lub pobyt w szpitalu. Każdy wybiera sposób oswajania w ramach własnych możliwości i umiejętności poznawczych.

„Tłumaczyłam dzieciom, że ciało to tylko ubranie dla duszy, że w grobie leży właśnie tylko ciało, a ta babcia, którą pamiętają, jest w niebie, u Boga, patrzy na nas i teraz nadal będzie się nami opiekowała i wymodli nam wiele łask, bo ma bliżej do Pana Boga. Tego samego dnia dzieci prosiły babcię o prawdziwą zimę, która faktycznie się pojawiła, a dzieci były szczęśliwe, że to babcia im śnieg zorganizowała.”

Tłumaczmy dziecku kwestię śmierci tak, jak podpowiada nam sumienie, wiara, czy inne przekonania. Wiadome, że wszyscy czujemy się pewniej, jeśli potrafimy coś zrozumieć. Łatwiej nam przyjąć pewne sytuacje, akceptować je i godzić się z nimi.

Jak najbardziej możemy zabrać dzieci na pogrzeb. To też dla nich jest szansa pożegnania osoby bliskiej, modlitwy, zadumy, zatwierdzenia nieodwracalności śmierci i próby oswojenia jej stanu. Owszem, nie jest to łatwe przeżycie, dla nikogo, ale całkowicie naturalne. Możemy dać dzieciom do rąk kwiatek czy mały bukiecik, albo narysowany własnoręcznie rysunek, aby wrzuciło ukochanej osobie do grobu.

„Wszystkie małe wnuki narysowały dla babci rysunki, piękne i kolorowe, przedstawiające babcię wraz z nimi w różnych sytuacjach, albo miejscach, starszy wnuk napisał wiersz dla babci. Te piękne prace włożyłyśmy Mamie do trumny, w imieniu naszych dzieci a bez ich obecności, by miała ze sobą namacalny symbol miłości ukochanych wnuków do niej. A na pogrzebie każde dziecko wrzuciło po jednej białej różyczce do grobu, dla babci.”

Jest jeszcze jeden istotny aspekt, a mianowicie pożegnanie z ciałem zmarłej osoby. Zastanówmy się, czy nie jest lepiej oszczędzić dziecku takiego widoku, wszak bliska osoba nie będzie wyglądała jakby spała, ciało po śmierci bardzo się zmienia, może wywołać szok u dziecka. I czy nie byłoby lepiej, aby dziecko miało w pamięci żywe wspomnienia o babci czy dziadku, a nie zmieniony, pośmiertny wizerunek ukochanej osoby.

Dziecko będzie tęskniło i wyrażało tę tęsknotę w różnoraki sposób. Zapewne opowie o swojej stracie w przedszkolu czy w szkole. Dziecko odczuwa swój ból, ale też widzi nasz, szuka ukojenia i dla siebie i dla nas.

„Podczas zajęć w przedszkolu synek powiedział pani, że piosenki na Dzień Babci i Dziadka są smutne, bo jemu przydarzyło się coś strasznego, bo umarła mu babcia. Ale że jego mamusia ma gorzej, niż on, bo mamusi umarła jedyna mama. Sytuacja jednak znacznie go umocniła, bo zarówno kilkoro dzieci jak i panie w przedszkolu powiedziały mojemu synkowi, że ich babcie i dziadkowie też nie żyją. Wojtuś nie czuł się osamotniony i zapragnął nauczyć się piosenki specjalnie dla swojej babci, która odeszła.”

Pozwólmy dziecku przejść żałobę, bądźmy w gotowości, aby mu wyjaśnić, doczytać i wspierać. Mówmy dziecku, że zmarła babcia czy dziadek, bardzo je kochali, że byli zawsze przy nim i ze to się nie zmieni. Starajmy się postawić w sytuacji dziecka, zobaczyć to wszystko jego oczami.

Obserwujmy dziecko, aby w odpowiedniej chwili przyjść z pomocą, jeśli nie będzie umiało samo poradzić sobie ze stratą. Nie bójmy się ani pytań ani odpowiedzi. Dzieci bardzo często pytają o to, o co my, dorośli, nie zawsze mamy odwagę zapytać.