Najważniejsza w życiu jest miłość. Każdy chce kochać i być kochanym, ale nie każdy chce formalizować związek. Coraz więcej Polaków (około 22%) wybiera życie z partnerem na tak zwaną „kocią łapę”. Czy jest to związane z modą, czy wygodą? A może jest to „forma przejściowa” przed zawarciem związku małżeńskiego? Najważniejsze jest to, żeby taki rodzaj związku odpowiadał obu stronom.
Wspólne mieszkanie przed ślubem to dobry czas na wzajemne poznanie się
Zanim zostanie podjęta decyzja o zawarciu związku małżeńskiego pary często decydują się na wspólne mieszkanie w celu wzajemnego sprawdzenia siebie. Chcą zobaczyć czy ich miłość jest tak silna, że przetrwa niejedną próbę. Życie we dwoje to ciągłe szukanie kompromisów. Mieszkając razem, żyjąc jak mąż i żona para ma przedsmak tego, co może ich czekać po legalizacji związku.
„Życie na kocią łapę” – prawnie konkubinat
Osobom żyjącym w nieformalnym związku nie przysługują względem siebie prawa jakie kodeks rodzinny przyznaje osobom, które zawarły ze sobą związek małżeński. Możemy założyć, że konkubinat może być trwałym związkiem, dlatego też osoby, które wybrały taki sposób na życie partnerskie są zobowiązane względem siebie do wierności, lojalności, pomocy sobie nawzajem i czynienia dobra dla ich związku. Jednak nie są to obowiązki pod względem prawnym tylko moralnym, a z moralnością u ludzi różnie bywa.
Jak zabezpieczyć swoje prawa w nieformalnym związku?
Małżeństwo daje poczucie bezpieczeństwa zarówno uczuciowego jak i finansowego. Jeżeli zdecydujesz się na życie w nieformalnym związku pomyśl o zabezpieczeniu swoich praw, jest to ważne w przypadku podjęcia decyzji o rozstaniu. Powinno się sporządzić notarialne wzajemne pełnomocnictwo dotyczące np. zakupu nieruchomości, budowy domu, odbioru korespondencji. Starać się, żeby udział w powiększaniu majątku czy w codziennych wydatkach był na równym poziomie. Przy zakupie nowych rzeczy trzymajcie faktury, paragony o wiele łatwiej będzie rozwiać wątpliwość co jest czyje w razie ewentualnego rozstania. Osoby żyjące w nieformalnym związku, które nie mają zamiaru nigdy tego zmienić powinny notarialnie sporządzić testament. Zabezpieczenie prawne to nic innego jak zabezpieczenie na przyszłość.
Plusy i minusy związków nieformalnych
Związek nieformalny ma swoje plusy jak i minusy. Będąc w takim związku plusem jest to, że można zaciągnąć pożyczkę, wziąć kredyt bez zgody partnera. Nie odpowiada się za długi partnera. Natomiast kobieta, która urodziła dziecko, a nie jest mężatką ma status osoby samotnie wychowującej, dlatego dostaje wyższy zasiłek wychowawczy i może korzystniej rozliczyć się z podatku.
Taki związek może się skończyć w każdej chwili i nie będzie to potrzebowało żadnych formalności prawnych.
Duży problem może się pojawić w momencie choroby partnera. W szpitalu mogą odmówić udzielenia informacji o stanie zdrowia partnera, ponieważ prawnie nie tworzycie rodziny. Nie jesteście również chronieni polityką prorodzinną.
Ola lat 43, Paweł lat 43, parą są od ponad 20 lat
„Jesteśmy ze sobą już bardzo długo. Mamy dwoje dzieci. Powiedziałam, że może kiedyś wyjdę za mąż. Kiedy jeszcze nie wiem. Nigdy nie poddaliśmy się presji rodziny. No wiecie jestem konkubiną, trudno niech mnie nazywają jak chcą. Nie wiem czy papierek by coś zmienił? Zapewne prawnie byłabym pod ochroną, ale czy to jest mi potrzebne…? Dzieci noszą nazwisko ojca i to jest dla mnie najważniejsze. Na razie się nie zastanawiam co będzie za kilka lat. Może właśnie wtedy nadejdzie ten czas i powiemy sobie „tak”, założymy obrączki na palec. Może nasi synowie będą już w takim wieku, że będą mogli zostać świadkami na naszym ślubie… Wszytko przede mną.”
Ewelina lat 38, wdowa
„Jestem wdową, ale tylko w teorii. Żyłam z mężczyzną ponad 10 lat. Mamy troje dzieci. Mój partner zginął w wypadku. Jego rodzina nawet nie raczyła mnie powiadomić o jego śmierci. Kiedy nie pojawił się w domu po pracy zaczęłam go szukać. Nikt nie chciał mi udzielić informacji, bo nie jestem żoną tylko konkubiną. Przeżyłam szok. Byliśmy naprawdę szczęśliwy i przysłowiowy papierek nie był do niczego potrzebny. Teraz wiem, że był potrzebny, ale nie jestem w stanie tego zmienić.”
Agnieszka lat 30
„Byłam w fantastycznym związku przez 7 lat. Mój ukochany był cudownym człowiekiem. Po dwóch latach kupiliśmy działkę, żeby wybudować nasz wspólny dom. Oj planów było dużo. Najpierw dom, potem dziecko, a może kiedyś ślub. Tak naprawdę czy on jest nam potrzebny?. Przecież nie musimy nikomu udowadniać jak bardzo się kochamy. No cóż, pracowaliśmy ciężko, żeby nasz dom w końcu się pojawił. Trochę to trwało, ale radość była ogromna. I pewnie byłoby wszystko fajnie gdyby nie to, że mój ukochany zakochał się w innej. Największy szok przeżyłam jak się okazało, że prawnie nic mi się nie należy, bo wszystko było na mojego partnera. Nigdy nie myślałam, żeby kupując działkę siebie wpisać jako współwłaściciela, pomimo tego, że dałam na nią pieniądze. Wszystkie rachunki z budowy były na mojego partnera, więc znowu nic na mnie. Podsumowując zostałam na lodzie. Bez domu, bez pieniędzy, bez miłości. W tej chwili próbuję się otrząsnąć i wiem, że już nigdy nie będą taka głupia.”