Rozwiewamy obawy chustonoszenia

    -

    Rodzice zainteresowani noszeniem dziecka w chuście, mają na początku wiele dylematów. Oto niektóre z nich, na które postaram się odpowiedzieć.

    Dziecko przyzwyczai się do noszenia i potem nie dam sobie rady

    Obawa ta wypływa z wewnętrznego niepokoju rodzica, że dziecko nie będzie spokojne, zacznie płakać, protestować, gdy będzie odłożone. Przecież tyle razy to się zdarzało, gdy było noszone na rękach.

    Pojawiający się na świecie noworodek, jest bezbronny i uzależniony od opiekującego się nim rodzica. Posiada jednak mechanizmy umożliwiające nawiązanie kontaktu z opiekunem, a potem również z otoczeniem. Noworodek zaprasza do kontaktu poprzez umiejętność przywierania do ciała rodzica czyli odruchowo przybierając pozycję zgięciowo – odwiedzeniową. Tę najzdrowszą pozycję ciała dziecka można otrzymać w wiązaniu zwanym kangurkiem.

    Noworodek zaprasza też do utrzymania kontaktu poprzez odruch chwytania, odruch ssania, uśmiechu i wodzenia oczami na widok twarzy matki. Posiada też umiejętność płaczu, który ma za zadanie przywołanie osoby, która się nim opiekuje, jest bowiem bezbronny i całkowicie zależny. Bardzo ważne jest odpowiadanie na te sygnały przez rodzica, który najczęściej przebywa z maleństwem.

    Pozostawianie dziecka do wypłakania, po pewnym czasie powoduje u niego rezygnację – „nikt nie odpowiada na moje prośby, nie jestem niczego warty”. Brak reakcji na te wszystkie wysyłane sygnały przywołania, powoduje problemy z nawiązaniem prawidłowej relacji z rodzicem. Prawidłowa więź jest matrycą wszystkich późniejszych relacji dziecka z otoczeniem.

    W miarę rozwoju układu nerwowego, stymulowanego poprzez delikatne, ale pewne dotykanie skóry, dociskanie wiązaną chustą lub też masowanie, dziecko otrzymuje informacje o sobie. Uczy się obrazu swojego ciała poprzez receptory rozmieszczone w mięśniach, stawach, a nawet kościach, układu proprioceptywnego, orientacji w przestrzeni poprzez pobudzony układ przedsionkowy np. poprzez bujanie lub wędrowanie z rodzicem w chuście. Koi się wytwarzaną podczas tych czynności oksytocyną, hormonem bliskości, umożliwiającym nawiązywanie pozytywnej i trwałej relacji, po prostu sprawiającej wielką przyjemność.

    Warto więc zainwestować w bliskość i nosić dziecko w chuście. Wyprzytulane, wypieszczone dziecko chętniej eksploruje świat, lepiej radzi sobie z emocjami, a noszący je rodzic ma dwie wolne ręce! Bezcenne.

    Czy noszenie w chuście jest bezpieczne?

    Noworodek przychodząc na świat nie ma kontroli nad swoim ciałem. Nie jest w stanie siłą woli poruszyć palcem. Uposażony za to jest w liczne odruchy układu nerwowego. Charakterystyczną pozycją tego nowo narodzonego człowieczka są przywiedzione, ugięte w stawach rączki i nóżki. Trzeba ostrożnie i umiejętnie trzymać, pielęgnować jego ciałko. Baczną uwagę zwracamy na kręgosłup, który nie posiada jeszcze fizjologicznych krzywizn i nie potrafi utrzymać ciężaru dużej główki oraz całego ciała. W miarę upływu czasu dziecko podejmuje stopniowo aktywność ruchową, nabywa umiejętności kontaktowania się z bliskimi oraz eksploruje przestrzeń wokół siebie. I chusta ma podążać za rozwojem psychoruchowym niemowlęcia.

    Noworodek, nieumiejący przeciwdziałać sile przyciągania ziemskiego, musi mieć odciążony i zbliżony do fizjologicznej kifozy kręgosłup, podwiniętą miednicę i tym samym uzyskaną optymalną pozycję zgięciowo – odwiedzeniową dla bioderek, podtrzymaną dużą i ciężką, jeszcze nie kontrolowaną przez mięśnie główkę.

    Na kolejnych etapach rozwoju chusta dostosowuje się do potrzeb dziecka, a pomaga w tym Doradca Noszenia ClauWi, zgodnie ze swą wiedzą i potrzebami dziecka oraz rodziców.

    Noszenie w chuście czy też w nosidle wymaga wiedzy na temat rozwoju i potrzeb noszonego dziecka, a dzięki przeszkolonej osobie, jest po prostu bezpieczne.

    Przodem do świata, wtedy wszystko widzi

    Kilkutygodniowy niemowlak chętnie reaguje na otoczenie i lubi być noszony przodem do świata, gdy jest na rodzicielskich rękach. Należy jednak rozróżniać noszenie w ten sposób na rękach, zalecone przez rehabilitanta, od zupełnie inaczej oddziaływającego na dziecko, noszenia w nosidłach.

    Noszenie, w chuście lub w nosidle twarzą do świata, trwa znacznie dłużej niż noszenie na rękach. Gdy ręce zabolą, a następuje to bardzo szybko (proszę sprawdzić jak długo można nosić na rękach 4-6 kg), to opiekun po prostu odłoży dziecko. Nosząc dziecko chuście czy nosidle wychodzi się na spacery, na zakupy albo wykonuje prace domowe.

    Co prawda noszenie w nosidłach, twarzą zwróconą do otoczenia, umożliwia zapoznanie się z otaczającym wokół światem, jednak nadmiar bodźców powoduje wyczerpanie dziecka, które nie może wtulić się policzkiem bezpiecznie w ciało noszącej, bliskiej osoby. Brak mu możliwości wyłączenia się od napływających dźwięków, kuszących kształtów i kolorów, jego zdolność percepcji i utrzymania zainteresowania jest jeszcze mała. Następuje u maluszka niepokój, poddenerwowanie, płacz, prężenie się, wydzielanie kortyzolu czyli hormonu stresu. Negatywnym efektem długotrwałego i nakładającego się w różnych formach opieki nad dzieckiem, działania owego hormonu jest uczucie zestresowania i niepokoju, wzrost uczucia bólu i osłabienie układu immunologicznego.

    Taka pozycja w chuście, czy też nosidle jest niekorzystna na okolice krocza malucha, gdy niemal cały ciężar ciała dziecka spływa w to jedno miejsce, jedynie nieznacznie i punktowo dociskane pleckami do idącego rodzica. Nie ma tu też mowy, by w razie potrzeby dziecka zareagować na jego przemożną chęć instynktownego przywarcia do ciała ukochanego rodzica. Nie ma też możliwości zachowania optymalnej na tym etapie rozwoju pozycji zgięciowo – odwiedzeniowej, potocznie nazwanej żabką, dającej wsparcie dla prawidłowego rozwoju bioderek. W tej pozycji nóżki albo nienaturalnie zwisają, albo co często widać u zestresowanego maleństwa, pojawia się odruch obejmowania i przywierania – dziecko podkurcza nóżki bezskutecznie szukając oparcia na ciele rodzica.

    Tak więc ten czas transportu w nosidle przodem do otoczenia zamiast być dla dziecka przyjemnością, jest źródłem stresu i niewygody, a rodzic nie ma możliwości zareagowania. Nawet nie widzi twarzy własnego maleństwa.

    Czy rzeczywiście dziecko nie lubi noszenia, zwłaszcza w chuście?

    Wcześniej opisałam na jakie układy ciała i psychiki może oddziaływać noszenie w chuście lub w nosidle. Kontaktując się z Doradcą Noszenia ClauWi, możemy przećwiczyć nie tylko wcześniej uzgodnione wiązania chusty, czy rodzaj nosidła. Taka informacja o tym, że dziecko nie lubi noszenia, daje sygnał, że jest jakiś problem. Może to być nadwrażliwość dotykowa maleństwa, trauma po trudnym porodzie, nieprawidłowy tonus ciała i wiele innych. Nasi Doradcy są na to uwrażliwieni i starają się znaleźć dobre, satysfakcjonujące rozwiązanie dla mamy, taty i ich maluszka.

    malgorzata sucharska dotyk potezna silaMałgorzata Sucharska => Dotyk. Potężna siła.
    www.sucharska.blogspot.com
    www.clauwi.pl

    Zdjęcia autorstwa Sandry Adamczyk.

    .

    Udostępnij ten artykuł

    Ostatnie posty

    Ostatnie komentarze

    Nina NA Endometrioza