Temat niekiedy sen spędzający z powiek, a mianowicie smoczek. Nazywany niekiedy „moniem”, „zatyczką”, czy też posiadający szereg innych zdrobniałych nazw.

W szpitalach właściwie nie zdarza się, aby dopuszczano podawanie dziecku smoczka, gdyż podobno zaburza odruch ssania piersi. Faktem jest, że zbyt częste i długie ssanie smoczka przez dziecko powoduje wadę zgryzu oraz skutkować może trudnościami w mowie, jednakże uważam, że umiarkowane korzystanie ze smoczka może przynieść więcej pożytku, aniżeli szkód.

U moich dzieci smoczek niczego nie zaburzał. Moim dzieciom pomagał się uspokoić, dbał o moje piersi, bo dzięki smoczkowi dziecko nie musiało uspokajać się ssąc mnie. W naszym przypadku smoczek się sprawdził. Jednakowoż najmłodszy członek naszej rodziny smoczka w buzi miał może ze trzy razy. Nie chciał i już. Za to nałogowo ssał kciuka, a zatem mam porównanie.

W mojej ocenie najlepszym momentem na odstawienie smoczka (a także picia z butelki) jest czas, kiedy pojawiają się pierwsze ząbki, zamiast smoczka dziecko otrzymuje szczoteczkę do zębów i uczone jest dbałości o nie. W momencie kiedy chcemy, aby dziecko odzwyczaiło się od ssania smoczka, możemy podjąć szereg czynności, celem ułatwienia dziecku tego zadania. Spotykałam się z odcinaniem smoczka po kawałku, albo z oddawaniem „małemu dzidziusiowi”, albo także zabieranie, wyrzucanie czy też inny sposób usuwania smoczka z codzienności dziecięcej. Niekiedy dzieci samodzielnie przyczyniają się do tego „najlepszego” momentu gubiąc smoczek lub zasypiając bez niego.

Według mnie każda z metod może okazać się skuteczna, pod warunkiem jednak, że zachowamy konsekwencję w zachowaniu. Jeśli podjęliśmy decyzję, to trzymajmy się jej wytrwale.  Oczywiście należy nastawić się na to, że łatwo nie będzie, płacz i żal ogromny może w oczach dziecka się pojawić, nie będzie lekko uspokoić, ale jest to osiągalne. Znacznie łatwiej będzie, jeśli zamiast smoczka dziecku podarujemy coś na zastępstwo – przytulankę czy podusię.

Bardziej skomplikowana jest kwestia oduczenia dziecka ssania kciuka. Skutkami wytrwałego ssania palca jest schodząca zeń skóra, szereg podrażnień, a następnie na przykład krzywo rosnący paznokieć. Ssany w dzieciństwie kciuk wygląda, niestety, inaczej niż drugi. W ramach pomocy można stosować różne triki- zakładanie rękawiczki, czy nakładanie na palec niesmacznych przypraw, albo produktów typu „gorzki paluszek”, chodzi tu o preparaty stosowane na paznokcie celem oduczenia obgryzania ich. Z przyprawami byłabym ostrożna, wszak ich część może wywoływać alergie, natomiast jeśli chodzi o „gorzki paluszek” należy sprawdzić, czy można bezpiecznie stosować go u dziecka w określonym wieku.

Każde dziecko jest inne, ma indywidualne potrzeby, wymaga innego podejścia, jednakże uniwersalnym kluczem do każdego działania jest konsekwencja. Jeśli zakładamy, że pora zapomnieć o smoczku – należy go wyrzucić i nie trzymać w zanadrzu drugiego na „czarną godzinę” czy nie biec po kolejny, bo dziecko tak strasznie płacze. Dziecko płacze, ponieważ jest to dla niego zmiana w dotychczasowym trybie życia, ale nie dzieje mu się kompletnie żadna krzywda, decyzję o rezygnacji z uspokajania smoczkiem podejmujemy dla dobra dziecka, a nie przeciw niemu.

Pamiętajmy zatem o konsekwencji, to jedyna droga do pełnego sukcesu.