Nadszedł kolejny dzień, trzeba wstać i marsz do pracy. Wydaje się, że dopiero co tam byłaś, a znowu trzeba iść… Takie odczucie ma z pewnością niejedna z nas.
No nic, dzień jak co dzień, pracować trzeba. W końcu kredyt sam się nie spłaci, a dzieci muszą coś jeść. Z pokorą wychodzisz z domu, z nadzieją, że nie trafi się kolejny „inteligentny” klient lub co gorsza „inteligentny” współpracownik, a tych ostatnich jest coraz więcej. Nasuwa się pytanie – „Z czego to wynika?”. Może z nadmiaru obowiązków, może z czystego wyrachowania, a może z tego, że niektórzy po prostu tacy są. Tak czy inaczej, efekt jest taki, że budzi to wzajemne antypatie. Coraz trudniej jest porozumieć się z takimi ludźmi, a przecież spędzamy w pracy większość życia i trzeba to jakoś ogarnąć. Co zrobić, żeby nie oszaleć, żeby praca nie stała się męką i żeby nie odwieźli nas na przymusowy urlop do „domku bez drzwi, okien i klamek”? W końcu biały kaftanik nie wszystkim pasuje.
Zasada jest jedna – trzeba nauczyć się z takimi ludźmi żyć. Nieistotne jakie budzą w nas uczucia. Musimy utrzymywać z nimi poprawne relacje, w których nie ma miejsca na żadną słowną agresję. Chodź niecenzuralne słowa niejednokrotnie cisną nam się na usta.
Pytanie tylko brzmi -„jak to zrobić?”
Wszystko zależy od tego z jakim typem człowieka mamy do czynienia. Czy jest to ktoś, kto po prostu nas tylko drażni, czy może jest to „jednostka niebezpieczna”? Jeżeli chodzi o tych pierwszych to autorzy książki pt: „Jak radzić sobie z trudnymi ludźmi w pracy” dokonali następującego podziału:
- Gaduły – mówią, mówią, mówią, niekoniecznie pytając nas o zdanie czy interesuje nas to co mają do powiedzenia na dany temat. Z reguły są to „opowieści dziwnej treści”, których słuchamy jak wyłączonego radia. Dla świętego spokoju możemy przytaknąć, pokiwać głową i robić swoje.
- Trzęsiportki – nieważne jaką zajmują pozycję w firmie, nie są one w stanie stawić czoła przeciwnościom i konfliktom. Generalnie stosunkowo niegroźni, ale bardzo irytujący, zwłaszcza wtedy, gdy muszą się wypowiedzieć na dany temat. Ze strachu wolą „spuścić zasłonę milczenia”. Jeżeli zdarzy się, iż takim typem jest nasz kierownik, sprawa pozamiatana – o podwyżce możemy zapomnieć:) Chyba, że spróbujemy porozmawiać z kimś z wyższego szczebla, o ile mamy taką możliwość. W końcu do odważnych świat należy.
- Bomby zegarowe – nigdy nie wiesz kiedy wybuchną, z reguły są to spokojne, miłe i pomocne osoby, jednak należy uważać, aby nie dolewać oliwy do ognia. Jeżeli już zdarzy nam się być na linii ognia jedyne co możemy zrobić to poczekać, aż atmosfera wróci do normy.
- Zabijaki – najpierw słuchają tego co inni mają do powiedzenia, by następnie zrównać przedmówcę z ziemią. Próbując przy tym różnych form kompromitacji. Chociaż może wydawać się to dziwne, sposobem na ich uspokojenie jest okazanie im szacunku.
- Malkontenci – wszystko widzą w czarnych barwach, nic nie działa, nic nie idzie tak jak iść powinno, a do tego nie ma sposobu, aby poprawić sytuację. Nie ma rady trzeba po prostu robić swoje, nic nie mówiąc przy tym malkontentowi, bo i po co przecież i tak stwierdzi, że to się nie uda.
- Pasożyty – jak sama nazwa wskazuje pasożytują na innych wysysając z nich wszystko to co najlepsze. Pomysły, projekty itp. Jeżeli uznają, że wszystko już wzięli porzucają swojego „żywiciela”. Najlepiej omijać takie osoby szerokim łukiem i udzielać wymijających odpowiedzi, aby nie stać się dla nich łatwym kąskiem.
Drugą kategorią są jednostki niebezpieczne. Bezpodstawnie okazują negatywne zachowania, są nieznośne z natury. Jeśli nie nadarzy się sprzyjająca okazja żeby kogoś zniszczyć, z łatwością same ją sprowokują. Do tej kategorii należą:
- Antagoniści – wbijają szpile przy każdej nadarzającej się okazji, próbując podkreślić, że to oni są „naj”. Kupiłaś sobie nową sukienkę? Antagonistka również kupi, tylko droższą, bo przecież ta Twoja to chyba z kiepskiego materiału jest uszyta. Jesteś zmęczona? Ona będzie wprost wykończona, itd. Niestety, aby lepiej nam się żyło unikajmy dostarczania pretekstów do rywalizacji lub jeśli już się to zdarzy, dla naszego spokoju, przemilczmy sprawę.
- Aroganccy obłudnicy – ich misją jest dokopywanie innym, nawet jeśli jest to w formie komplementu. Taka forma zachowania prawdopodobnie leży w tym, iż mają oni bardzo niskie poczucie własnej wartości, dlatego też za wszelką cenę próbują sprowadzić innych do swojego poziomu. Pod żadnym pozorem nie wyrażajmy przy nich opinii na temat innych ludźmi gdyż sprytnie mogą to wykorzystać przeciwko nam.
- Reporterzy – bardziej lustrują cudze życie aniżeli swoje – często wynika to z faktu, iż w ich życiu nie ma niczego godnego uwagi. Zdobywają zaufanie otoczenia, aby zebrać jak najwięcej informacji, koloryzują je, a następnie sprytnie wykorzystują, aby je „sprzedać”. Dlatego nie należy im powierzać żadnych nowin.
- Oszczercy – w odróżnieniu od reporterów, którzy koloryzują prawdę, oszczercy konfabulują każdy szczegół, który mógłby pogrążyć ofiarę. Aby nie wpaść w ich ręce musimy zwracać baczną uwagę na to jak reaguje na nas otoczenie, a samych oszczerców omijać z daleka.
- Demony manipulacji – to osoby (zwykle pośrednicy w rozmowach), które w zadziwiający sposób tak zniekształcają przekazaną informację, do tego stopnia, że często odbiorca diametralnie zmienia do nas nastawienie. W tym celu, aby oczyścić atmosferę, możemy spróbować odbudować relację z odbiorcą poprzez wyjaśnienie nieporozumienia. Jeśli nie przyniesie to pożądanego efektu spróbujmy, podczas najbliższej nadarzającej się okazji, doprowadzić do konfrontacji demona manipulacji, jego ofiary (w tym przypadku nas) oraz odbiorcy.
- Demony wykrętów – cechuje ich sztywność postępowania i brak elastyczności. Aby nie udzielić jednoznacznej odpowiedzi na zadane pytanie, często zasłaniają się regulaminami lub innymi „rzekomymi ustaleniami”. Wszystko po to, aby utrudnić komuś życie. Z pozoru mili, jednak pod maską uprzejmości kryje się ich prawdziwe oblicze. Aby móc się przed nimi bronić trzeba umiejętnie dobierać słowa, a wszelkie ustalenia mieć najlepiej w formie pisemnej.
- Cisi protegowani – ich przedstawicielami może być każdy z w/w grup. Nikt nie wie w jakim celu zostali zatrudnieni i co tak naprawdę robią. Często ich kompetencje nie są wystarczające, aby obejmować dane stanowisko, a jednak ponieważ mają tzw. „plecy” z powodzeniem je zajmują. Cóż możemy zrobić? Wydaje się, że jedynym rozsądnym wyjściem jest… po prostu zachować milczenie.
Niezależnie od tego jaki typ ludzi spotkamy na swojej drodze musimy pamiętać, że najważniejszą rzeczą jest to, aby nie dać się sprowokować. Kłótnie i wybuchy agresji do niczego nie doprowadzą. W myśl bardzo mądrego powiedzenia „denerwować się to mścić się na swoim zdrowiu za głupotę innych” należy, pomimo targających nami emocji, usiąść, rozluźnić się, wziąć głęboki oddech, policzyć do dziesięciu i zapomnieć o świecie:) Jeżeli nie pomaga spróbować jeszcze raz:)
W ostateczności zawsze możemy zmienić pracę. Tylko kto nam da gwarancję, że w nowej będzie lepiej?