Produkty masstige znajdziesz w każdym sklepie. Jeśli na półce widzisz ubranie luksusowej marki, ale w zaskakująco niskiej cenie – to właśnie produkt typu masstige. Jak narodziła się ta grupa produktów, dlaczego producenci decydują się na tańsze linie – i najważniejsze, czy produkty masstige są identyczne jak te w markowym butiku?

Jak narodził się masstige?

Masstige narodził się w biurach sieci H&M, która zaprosiła do współpracy przy noweych kolekcjach Karla Lagerfelda. Następnie byli tacy projektanci jak Roberto Cavalli, Comme des Garcons, Lanvin, Jimmy Choo i Versace. Moda na masstige – tańsze, ale oryginalne kolekcje wielkich projektantów dotarła również do Polski. I tak na przykład marka Reserved współpracuje z Paprocki & Brzozowski, a także z Gosią Baczyńską.

Czy to się opłaca?

Dlaczego masstige staje się coraz bardziej popularny? Jasne jest, że ze sprzedaży tylko i wyłącznie luksusowych linii ubrań nie da się wyżyć. Masstige to pomysł na biznes – i to dobry pomysł. Tanie, ale markowe ubrania bardzo dobrze się sprzedają, dlatego najwięksi projektanci mają w swoich kolekcjach i takie modne stroje.

Po drugie warto przypomnieć o swoim nazwisku szerokiej gamie potencjalnych klientów, którzy w normalnej sytuacji nie byliby zainteresowani zakupami premium. Dzięki masstige legenda wkracza pod strzechy (wystarczy wspomnieć o bieliźnie Calvin Klein, która w parę chwil pojawiła się w tysiącach szuflad).

Po trzecie, wydanie produktu w segmencie masstige pozwala poszerzyć zasięg marki, pozwolić klientom się z nią zapoznać – i być może w przyszłości liczyć na to, że klient powróci na większe zakupy, by uzupełnić stan swojej szafy o ubrania do których zdążył się przekonać.

Taki sam, czy gorszy?

Jednak znawcy modowych tematów kręcą nosami. Dla nich to mezalians. Ich zdaniem kupując w sieciówkach ubrania z metką od znanego projektanta – kupujemy właściwie samą metkę. Ubrania są bowiem gorszej jakości – szyte mniej efektownie, nieciekawe, powstają z gorszych materiałów.

Należy pamiętać, że ta opinia jest tylko częściowo prawdziwa. Ubrania w sieciówce siłą rzeczy muszą być szyte inaczej, niż pojedyńcze egzemplarze z wybiegów. Taka jest natura produkcji seryjnej, pewne detale trzeba uprościć, a materiały dobrać tak, by umożliwić produkcję w rozsądnym tempie.

Jednak metka z podpisem znanego projektanta jest jak certyfikat. To projektant sygnując kolekcję swoim nazwiskiem ręczy za to, że będzie to ubranie dobre, wygodne i trwałe – nie może sobie pozwolić na wpadkę.

Luksus w sieciówce nigdy nie będzie prawdziwym luksusem, na jaki stać nielicznych. Jednak czy masstige to tylko iluzja prestiżu, czy prawdziwy prestiż w masowym wydaniu?