Rodzicielstwo bliskości (ang. Attachment parenting) jest intuicyjnym podejściem do wychowywania dzieci – podejściem, które trudno ująć w sztywne ramy i określić przy pomocy mierzalnych wyznaczników. A jednak posiada pewne podstawy – filary, które mogą ułatwić praktykowanie AP.
1. Bądź blisko od porodu
Tworzenie się więzi między rodzicami a dzieckiem jest procesem dokonującym się w czasie całego I roku życia, ze szczególną intensywnością zaś – w pierwszych chwilach po porodzie. Dwie pierwsze godziny życia nowego człowieka to czas, który biologia zaprogramowała właśnie bardzo mocno na tworzenie więzi. Zarówno matka, jak i noworodek, są już w tym najwcześniejszym okresie nastawieni na wzajemne poznanie.
Warto więc zadbać o to, by wziąć poród w swoje ręce i dołożyć starań, by przebiegał on możliwie jak najbardziej komfortowo dla mamy i dziecka. Dzięki temu można uniknąć niepotrzebnego wydatku energii na dochodzenie dla siebie – i przeznaczyć go na budowanie więzi.
Bliskość od porodu to pierwsza, ale nie jedyna okazja do nawiązania dobrej relacji
Niewykorzystanie jej z różnych przyczyn nie musi kłaść się cieniem na stosunkach matka-dziecko czy też rodzic-dziecko.
Więź buduje się najsilniej w I roku życia – będzie więc jeszcze mnóstwo okazji na jej zbudowanie (piszę to z całą odpowiedzialnością matki po cięciach cesarskich, której dzieci spędzały pierwszą godzinę życia w szpitalnej „mydelniczce”).
2. Słuchaj płaczu swego dziecka
Płacz niemowlęcia jest jednym z niewielu jego sposobów komunikowania się z otoczeniem. Niemowlę nie płacze dlatego, że jest terrorystą, że manipuluje, że wymusza – ono płacze, bo nie zna innego sposobu, by zainteresować opiekunów swoimi potrzebami. Reaguje bardzo prosto – jest mi zimno/jestem głodne/jest mi źle – płaczę. Nie umie kalkulować (jego mózg nie jest jeszcze w stanie dokonywać bardziej skomplikowanych operacji umysłowych) i przewidywać: „popłaczę jeszcze piętnaście minut, powinni wtedy zmięknąć i wziąć mnie na ręce”. Umie tylko wołać najbliższe mu osoby z prośbą o pomoc w tym, z czym samo sobie nie poradzi – czyli we wszystkim.
Wielu rodziców zadręcza się tym, że nie wie, dlaczego ich dziecko płacze. Jednak tak naprawdę nie świadczy to o nich w żaden sposób – ani źle, ani dobrze. Aby poznać swoje dziecko, potrzeba czasu, obserwacji, czasem wielu nietrafionych prób ukojenia go. Z czasem nabieramy wprawy i sygnały wysyłane przez dziecko stają się coraz bardziej subtelne. Z czasem dziecko też nabiera wprawy w życiu i nie potrzebuje nas na każdym kroku.
Zdarza się też, że nie jesteśmy w stanie pomóc dziecku – boli je brzuszek, a na takie niemowlęce dolegliwości nierzadko jedynym lekarstwem są kolejne upływające miesiące. Właśnie wtedy najwięcej, co możemy zrobić, to wziąć swoje dziecko na ręce i być przy nim. Nawet wtedy, gdy wydaje się przewinięte, nakarmione i powinno być zadowolone – a nie jest; wtedy nasze ramiona są najlepszym dla niego miejsce na świecie.
3. Karm piersią
Karmienie to ogromne korzyści dla dziecka, ale też i dla jego mamy. W trakcie karmienia w organizmie mamy wydzielają się hormony macierzyństwa – prolaktyna i oksytocyna, będące chemicznym komponentem matczynej intuicji.
Pierś jest też lekarstwem na niemowlęce bolączki – wyrzynające się ząbki, lęki separacyjne, nadmiar bodźców i masę innych stresów w życiu małego człowieka.
4. Noś dziecko przy sobie
Noszenie jest dobre dla dziecka i ułatwia życie rodzicom.
Nie można przyzwyczaić dziecka do bycia na rękach. Ono przychodzi na świat z oczekiwaniem, że na tych rękach spędzi pierwsze chwile swojego życia. Pierwsze chwile to nie godziny czy nawet tygodnie – to miesiące, w czasie których dziecko rośnie, rozwija się i zdobywa na odwagę, by stanąć na własnych nogach (a nawet wtedy chętnie wraca w ukochane ramiona). Jest zaprogramowane na przetrwanie – a przetrwanie oznacza bycie blisko opiekuna, który zaspokaja wszystkie podstawowe potrzeby.
Ludzkie potomstwo nie jest zdolne do takiej samodzielności, jaką osiągają młode np. kopytne. Nie może w ciągu dwóch godzin od przyjścia na świat wstać i przebiec krótkiego choćby odcinka. Nie jest też w stanie, jak młode kocięta, spędzać długiego czasu bez matki w gnieździe. Skład ludzkiego mleka sprawia, że dziecko jest głodne niedługo po nakarmieniu – nie ma mowy o tym, by matka wyruszyła na „polowanie” i zostawiła dziecko samo przez kilka godzin.
Ludzkie młode jest typem „noszaka” – jego gwarantem bezpieczeństwa jest bycie przy opiekunie. Gdy tylko traci go z oczu, wszczyna alarm. Zależy mu na tym, by przeżyć.
Dlatego noszenie jest dobre dla dziecka – a noszenie w chuście ułatwia życie rodzicom.
5. Śpij przy dziecku
Jeśli tylko jest to rozwiązanie dla Waszej rodziny. Zdarzają się dzieci, które dobrze sypiają w nocy – budzą się rzadko, a może nawet wcale. Jest to jednak wyjątek i jeśli Wasze dziecko nie znajduje się w tej grupie, to nie znaczy, że coś jest nie w porządku. Prawdopodobnie jest normalnym niemowlęciem, które sypia tak, jak większość dzieci w jego wieku.
W wielu rodzinach „współspanie” umożliwia rodzicom (i dzieciom!) przetrwanie tego trudnego czasu bez większego uszczerbku na zdrowiu.
Obawy o to, że dziecko nigdy nie wyprowadzi się z łóżka rodziców, są bezpodstawne. Nie znam żadnego nastolatka, który chciałby spać z rodzicami (to oczywiście dość humorystyczne podejście do tematu, jednak z wielkim prawdopodobieństwem można spodziewać się, że moment wyprowadzki nastąpi znacznie wcześniej).
6. Pamiętaj o równowadze
Dawanie dziecku tego, czego potrzebuje, nie oznacza dawanie mu tego, czego tylko chce. Aby móc realizować podejście bliskości w rodzicielstwie, niezbędne jest zadbanie o potrzeby swoje – rodziców, czy pozostałych członków rodziny.
Oczywiście, im mniejszy człowiek, tym mniej odporny na oczekiwanie na zaspokojenie potrzeb. Malutkie niemowlę nie jest w stanie poczekać kilka minut na mleko. Starsze opanowuje już tę umiejętność i rozumie, że rodzic krzątający się w kuchni przygotowuje posiłek, który ono zaraz zje. Potrzeby wszystkich w rodzinie są tak samo ważne, niektóre jedynie mniej odporne na frustrację. Pielęgnować należy wszystkie bez wyjątku.
7. Strzeż się trenerów dzieci
Rodzicielstwo bliskości pomaga poznać i lepiej rozumieć dziecko, tresura w tym przeszkadza. Przez tresurę rozumiem takie zalecenia, jak np. „Nie bierz na ręce, bo się przyzwyczai”, „Niech się wypłacze”, „Trzymaj się rozkładu dnia”.
To, na czym przede wszystkim powinni opierać się rodzice, to znajomość dziecka i rodzicielska intuicja. Warto słuchać różnych podpowiedzi, ale wszystkie przepuszczać przez swój własny filtr, oddzielając te pomocne od zbędnych.
Chciałabym jeszcze raz podkreślić – filary AP to jedynie pomoc w realizowaniu podejścia. Podejścia do rodzicielstwa, do dziecka, do własnej rodziny. Można nie karmić, nie „współspać”, nie nosić w chuście i być zupełnie nieświadomym przodownikiem rodzicielstwa bliskości. Sedno tkwi w podejściu, nie metodach.
Rodzicielstwo to sprawa zbyt osobista, a dziecko jest istotą zbyt złożoną, by dla wszystkich istniała jedna droga (M.W. Sears).
Tekst: Małgorzata Musiał